Nie zaburzyły one jakości poczynań „Górali”, które przyniosły punkty w poprzednich tegorocznych meczach. To bielszczanie byli stroną aktywniejszą, częściej goszcząc pod bramką strzeżoną przez Karola Niemczyckiego. Już kilka chwil po starcie spotkania Gergo Kocsis niebezpiecznie uderzał, także „centra” Maksymiliana Sitka do Petera Wilsona z 11. minuty była dla Cracovii realnym zagrożeniem. Oba zespoły wypracowały sobie niebawem stałe fragmenty, te jednak nie okazały się istotne. Co innego sytuacja z 25. minuty. Michał Rzuchowski idealnie asystował Jakubowi Horze, który w pojedynku z golkiperem krakowian zachował przytomność umysłu, zapewniając przyjezdnym zasłużone prowadzenie. Z idealnym dla siebie scenariuszem Podbeskidzie do pauzy nie dotrwało. W 41. minucie w obrębie „16” Kocsis przekroczył przepisy względem Dawida Szymonowicza. Poskutkowało to interwencją VAR-u, rzutem karnym i... trafieniem wyrównującym do szatni autorstwa Pelle van Amersfoorta.


Kwestia rozdziału punktów była przed rewanżową połową jak najbardziej otwarta. Podopieczni Michała Probierza nabrali natomiast wiatru w żagle, w efekcie czego zepchnęli „Górali” do defensywy. Zanim upłynęła godzina rywalizacji gospodarze seryjnie egzekwowali kornery. Skończyło się przy nich jedynie na strachu. W 63. minucie sytuacja bielszczan istotnie się za to skomplikowała. Kocsis sfaulował Thiago, obejrzał żółty kartonik, a że było to drugie tego rodzaju upomnienie w sobotnie popołudnie, to Węgier udział w meczu przedwcześnie zakończył. Nic dziwnego, że Cracovia zaatakowała wówczas z animuszem. Próba Floriana Loshaja została przyblokowana w porę przez obrońców gości, z kolei Michal Pesković interweniował wybornie, gdy przewrotką o gola w 70. minucie starał się Thiago, zaś w minucie 77. szarżował van Amersfoort. Kiedy najgorsze bielskim piłkarzom przetrwać się udało w 86. minucie wyrównały się siły liczebne. Weryfikację „cegłą” przypłacił Ivan Marquez, który uprzednio zastopował agresywnie Marko Roginicia. Zwiastowało to duże emocje w doliczonym czasie gry i... tych faktycznie nie zabrakło. To bielszczanie mieli piłkę meczową, gdy z podania Roginicia w idealnej sytuacji Dominik Frelek ostemplował słupek.

Podsumowując - Podbeskidzie podtrzymało dziś serię meczów bez porażki, dopisując do swojego konta cenny punkt w kontekście kontynuowanej walki o pozostanie w elicie. Nie pozwoliło jednocześnie oddalić się w tabeli także zamieszanej w „dolinach” tabeli Cracovii.