– Zapraszamy do Bielska-Białej na horror. Umiemy grać z nożem na gardle, więc wierzę, że powalczymy i jeszcze wrócimy do Dąbrowy Górniczej na piąte spotkanie – mówiła po wczorajszym meczu z Tauronem Banimexem, Małgorzata Lis, kapitan BKS-u Aluprof.

bks_aluprof_team W istocie przed przeniesieniem rywalizacji do Bielska-Białej ekipa BKS-u Aluprof znalazła się w trudnym położeniu. Nie taki był cel na potyczki wyjazdowe. – Przed przyjazdem do Dąbrowy Górniczej mieliśmy takie założenie, że chcieliśmy wygrać jedno spotkanie – mówił szkoleniowiec bielszczanek, Mirosław Zawieracz.

Po przegranym 1:3 meczu niedzielnym, przyszedł czas na poniedziałkową klęskę bez jakiegokolwiek łupu dla przyjezdnych. – W dwóch pierwszych setach nas nie było, dziesięciominutowa przerwa dobrze na nas wpłynęła, po niej pokazałyśmy, że umiemy walczyć i chcemy walczyć, ale tylko do 21 punktu, a potem zabrakło nam konsekwencji – zauważyła Małgorzata Lis.

– Mieliśmy problem z zagrywką naszą i przeciwnika, z obroną ataku rywalek, nie atakowaliśmy na dobrej skuteczności, a nasz blok, który zawsze jest naszą mocną stroną nie funkcjonował tak dobrze. Po tych dwóch setach, gdy opadły emocje i nikt nie myślał o wyniku, zagraliśmy naszą siatkówkę. Prowadziliśmy w końcówce 21:17, ale za bardzo siłowo chcieliśmy zakończyć tę partię – dodał trener Zawieracz.