Goście zdominowali okres nieco ponad godziny ciekawego starcia, uzyskując wyraźne prowadzenie 4:1. – Mieliśmy mnóstwo sytuacji, fajnie operowaliśmy piłką, a rywalowi nie pozwoliliśmy praktycznie na nic. Gdybyśmy wykorzystali jeszcze stworzone sytuacje, to doszłoby do prawdziwego pogromu. Szkoda, że później mecz wyglądał zupełnie inaczej – komentuje szkoleniowiec Pasjonata Artur Bieroński.

Od 66. minuty inicjatywę istotnie przejęli czechowiczanie. Gol Edwina Barbosy ostudził zapędy przyjezdnych, dodał zarazem animuszu podopiecznym Marcina Biskupa. Gdy w 70. minucie złapali oni kontakt w wyniku ekipa z Dankowic nie potrafiła zyskać równowagi. – Daliśmy się zepchnąć do defensywy. Wyraźnie opadliśmy w końcówce z sił. Ale mimo że pary nam brakowało, to chłopcy zostawili na boisku mnóstwo zdrowia. Dotrzymaliśmy do końca z korzystnym rezultatem – klaruje Bieroński, którego podopieczni powtórnie w obecnym sezonie MRKS ograli po jesiennym zwycięstwie domowym 3:2.

W środę postarają się przełamać kiepską serię w spotkaniach rozgrywanych w Dankowicach. Na konfrontację z Pasjonatem zawita GLKS Wilkowice. – Na razie tak to wygląda, że znacznie lepiej wiedzie się nam na wyjazdach, ale zamierzamy w końcu sięgnąć po zwycięstwo u siebie – kończy szkoleniowiec zespołu z Dankowic.