- Myślę, że remis jest wynikiem sprawiedliwym, lecz z delikatnym wskazaniem na Kuźnię, która w drugiej połowie miała dobre okazje do zdobycia bramki. Moi zawodnicy dali jednak z siebie wszystko, aby zachować czyste konto i to mnie cieszy - przyznaje Krystian Odrobiński, trener Spójni. 

 

 

Pierwsza część meczu można powiedzieć, że się... odbyła. Mecz toczył się głównie w środkowej części boiska, a kibice oglądali piłkarskie "szachy". Z sytuacji godnych odnotowania można odnotować groźny strzał Bartosza Iskrzyckiego z rzutu wolnego. Landeczanie zagrożeń szukali po kontratakach i stałych fragmentach, lecz to nie przyniosło zamierzonego rezultatu. Nic więc dziwnego, iż kibice z niecierpliwością oczekiwali drugiej części derbowej konfrontacji. 

 

Trzeba przyznać, że po przerwie mecz się rozkręcił. I choć finalnie widzowie spotkania goli nie ujrzeli, to na nudę narzekać nie mogli. Po stronie Spójni dwie groźne okazje miał Marcin Habdas. Kuźnię na prowadzenie mógł wyprowadzić Lionel Abate, lecz piłka po jego strzale "ostemplowała" poprzeczkę. Swoje szanse mieli także: Adrian Sikora i Mykola Bui.