Co naturalne, cieszymy się ze zwycięstwa. O ile początek drugiej połowy był w naszym wykonaniu bardzo dobry – graliśmy efektownie i skutecznie – to pod koniec meczu pojawiło się zbyt wiele rozluźnienia. Ten element jest do zdecydowanej poprawy - przyznał na łamach strony klubowej trener Rekordu, Dariusz Mrózek. 

 

 

Od początku to bielszczanie nadawali tempo meczu, jednak gospodarze zagrali w niskim pressingu, przez co ofensywne próby "rekordzistów" często paliły na panewce, choć dwa razy bliski szczęścia był Marcin Wróbel. Wreszcie jednak podopieczni Mrózka znaleźli remedium na złamanie obrony Stali. W 36. minucie Kamil Żołna dośrodkował w pole karne, a całość zwieńczył ekwilibrystycznym strzałem Daniel Świderski i wynik 1:0 utrzymał się do końca premierowej odsłony meczu. 

 

Po przerwie biało-zieloni nie zamierzali poprzestać na jednobramkowej zaliczce. W 52. minucie wynik podwyższył Wróbel, a ponownie w rolę asystenta wcielił się w Żołna, który 120 sekund później - mówiąc potocznie - sam wziął się za strzelanie. W 66. minucie Rekord już prowadził 4:0, gdy Szczepan Mucha z bliskiej odległości ulokował piłkę w siatce. W ostatnim kwadransie miejscowi pokusi się o bramkę honorową po dobrze wykonanym stałym fragmencie.