W ubiegły weekend jasieniczanie powodów do radości nie mieli. Porażka z ekipą z Wilkowic zastopowała zwycięski marsz, piłkarze Drzewiarza zatracili też skuteczność w ofensywie. Niedzielna wizyta na niełatwym terenie w Goczałkowicach miała dać odpowiedź – czy wspomniana przegrana była jedynie wypadkiem przy pracy.

Rezerwy miejscowego LKS-u robiły wszystko, aby zniwelować dystans dzielący je w tabeli od Drzewiarza. Gospodarze atakowali i wcale nie byli dalecy od tego, aby prowadzenie zdobyć. Pawła Górę przy jednej z sytuacji „wyręczyła” poprzeczka po uderzeniu Adama Maślorza. – Dostaliśmy na całe szczęście tylko ostrzeżenie. Generalnie przy problemach kadrowych głównym celem była na dziś solidna defensywa – podkreśla Konrad Kuder, szkoleniowiec zespołu z Jasienicy, który sytuacji optymalnych, by rywala zaskoczyć doczekał się po pauzie. Wówczas to początkowe ataki przeciwnika osłabły, a jasieniczanie stopniowo zyskiwali na pewności.

Nie było dane cieszyć się gościom, gdy Kacper Gawor idealnie wyłożył piłkę na 5. metr, a tylko interwencja obrońców „dwójki” z Goczałkowic na wślizgu stanęła na przeszkodzie, by Jakub Zaucha strzelił gola. Również uderzenia z dalszej odległości Kudera oraz Gawora były chybione. Wreszcie w 80. minucie wspomniani zawodnicy rezerwowi Drzewiarza odegrali istotną rolę przy odnotowaniu trafienia na wagę wyjazdowego punktowego łupu. Zaucha został sfaulowany przed „16”, ze stałego fragmentu kąśliwie uderzył Kuder, a do odbitej przez bramkarza piłki dopadł z finalizacją Gawor, zapewniając przyjezdnym rehabilitację, na którą zresztą bardzo w pierwszą październikową niedzielę liczyli.