Te wyraźnie pasowały gospodarzom, którzy skrzętnie neutralizowali atuty zawodników rezerw Podbeskidzia. Dobrze czuli się na swoim niewielkich rozmiarów boisku, a w wysokiej, suchej trawie potrafili konstruować więcej klarownych szans w ofensywie. – Po części przypominało to niestety siłowy mecz w rugby. Zdecydowanie nie były to nasze warunki, co oczywiście nie tłumaczy nas w pełni, bo brakowało ostatniego podania i słabo finalizowaliśmy akcje – klaruje Adrian Olecki, szkoleniowiec bielskiego IV-ligowca.
 



Goście otrzymali po ciosie w obu meczowych odsłonach. Prowadzenie Czarni uzyskali akcją oskrzydlającą i strzałem z 12. metra, przypieczętowanie zwycięstwo to konsekwencja „kotła” po egzekwowanym przez gorzyczan kornerze. Być może losy spotkania potoczyłyby się inaczej, gdyby piłkarze Podbeskidzia II doprowadzili w tzw. międzyczasie do remisu. Najlepszą okazję w całym meczu z perspektywy przyjezdnych zaprzepaścił Patryk Czader, który nie pokusił się o wykończenie sytuacji sam na sam z golkiperem Czarnych.