
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Walki więcej, niż wskazuje wynik
Podrażniony pucharową porażką Beskid Skoczów miał z łatwością uporać się w ligowej potyczce z Cukrownikiem.
Co ciekawe jednak, to chybianie po niespełna kwadransie mogli (powinni?) w Skoczowie sensacyjnie prowadzić. Zapobiegły temu parady Konrada Krucka przy strzałach Pawła Pasko i Dawida Świńczyka. I choć niekoniecznie przystawało to do przebiegu gry, to w 24. minucie Beskid strzelił gola. Rzut wolny właściwie wykonał Michał Szczyrba, Wojciech Padło dograł wzdłuż linii bramkowej, a czyhający na podanie Marcin Jaworzyn nie miał kłopotów z posłaniem piłki do celu. Zapoczątkowało to napór faworyta, który w 27. minucie znów był skuteczny do bólu. W swoim stylu prawą stroną przedarł się i dośrodkowanie wykonał Mieczysław Sikora, a we właściwym miejscu w obrębie pola karnego znalazł się Damian Szczęsny, głową pokonując Kamila Kawę. Po kilku kolejnych minutach gości uchroniły w niewielkim odstępie czasu poprzeczka i słupek, gdy szczęścia szukali odpowiednio Padło oraz Krzysztof Surawski. Cukrownik w tym fragmencie wiele do powiedzenia nie miał, jeszcze w 45. minucie golkiper przyjezdnych mógł skapitulować „zatrudniony” przez Padło.
Na drugą połowę piłkarze z Chybia wyszli nad wyraz zmotywowani i znów to oni groźnie atakowali, m.in. uderzenie Szymona Miłka wyłapał z niemałym trudem Krucek. A gdy doskonałych szans się nie wykorzystuje, to pomsta przychodzi zazwyczaj rychło. Tak było w 60. minucie, gdy solową akcję bramkowym efektem zakończył Surawski. W 66. minucie Jaworzyn wcielił się w rolę asystenta, a Kamil Janik podwyższył licznik po stronie Beskidu. Było wówczas przesądzone, że ekipa pod wodzą Kamila Sornata wyjedzie ze Skoczowa z niczym. Przyjezdnych pogrążył jeszcze w 79. minucie strzałem z dystansu Dawid Jaworski. I dopiero przy bardzo niekorzystnym stanie Cukrownik dokonał tego, na co jak najbardziej zasługiwał. W 88. minucie Miłek zza „16” nie dał szans golkiperowi lidera „okręgówki”.
Na drugą połowę piłkarze z Chybia wyszli nad wyraz zmotywowani i znów to oni groźnie atakowali, m.in. uderzenie Szymona Miłka wyłapał z niemałym trudem Krucek. A gdy doskonałych szans się nie wykorzystuje, to pomsta przychodzi zazwyczaj rychło. Tak było w 60. minucie, gdy solową akcję bramkowym efektem zakończył Surawski. W 66. minucie Jaworzyn wcielił się w rolę asystenta, a Kamil Janik podwyższył licznik po stronie Beskidu. Było wówczas przesądzone, że ekipa pod wodzą Kamila Sornata wyjedzie ze Skoczowa z niczym. Przyjezdnych pogrążył jeszcze w 79. minucie strzałem z dystansu Dawid Jaworski. I dopiero przy bardzo niekorzystnym stanie Cukrownik dokonał tego, na co jak najbardziej zasługiwał. W 88. minucie Miłek zza „16” nie dał szans golkiperowi lidera „okręgówki”.