Do dzisiejszego spotkania w Jasienicy obie drużyny przystępowały w zgoła odmiennych nastrojach. Drzewiarz miał za sobą 3 wygrane z rzędu, natomiast Orzeł Łękawica przed tygodniem przegrał 0:3 z rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wcześniej ekipa Seweryna Kośca pauzowała przez wzgląd na zagrożenie epidemiczne. 
 
Od pierwszego gwizdka arbitra na boisku uwidoczniła się przewaga zespołu z Jasienicy. Orzeł w defensywie spisywał się jednak solidnie, toteż Łukasz Byrtek miał niewiele możliwości do tego, aby swoje umiejętności zaprezentować. Gdy już takowa się pojawiała, to spisywał się bez zarzutu. Aż do czasu. 
 
Oba gole w tym spotkaniu padły w drugiej połowie. W 65. minucie Drzewiarz objął prowadzenie po trafieniu Bartłomieja Ślosarczyka, który sfinalizował centrę z prawego skrzydła boiska. Prowadzenie gospodarzy było zasłużone. Mało tego - w ostatnich minutach powinni je podwyższyć, lecz Jakub Waliczek nie wykorzystał 100-procentowej sytuacji. 

 
Gdy wszyscy się spodziewali, że mecz zakończy się zwycięstwem jasieniczan, przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Marcina Osmałka z zimną krwią wykorzystał Robert Mrózek. - Bardzo szanujemy ten remis, ponieważ Drzewiarz był drużyną wiodącą w meczu. Jego przewaga była widoczna, ale w dobrej dyspozycji był Łukasz Byrtek. Po przerwie związanej z koronawirusem ciężko nam wrócić do optymalnej formy fizycznej, którą prezentowaliśmy wcześniej - podsumował trener ekipy z Łękawicy.