Nieznacznie faworyzowani wydawali się być gospodarze i to w 12. minucie znalazło potwierdzenie na boisku. Z prawego skrzydła piłkę dorzucił Dawid Mazurek, co skrzętnie wykorzystał celną główką Filip Piszczek. Udany start meczu nie przełożył się jednak na spokojne kontrolowanie wyniku przez wiślan. – Prowadziliśmy grę długimi fragmentami, ale naszych przedmeczowych założeń nie realizowaliśmy właściwie. Zagraliśmy połowę do zapomnienia – oznajmia Patryk Pindel, szkoleniowiec miejscowej drużyny, która do szatni schodziła w nastrojach minorowych.

Soła, która wcale nie uruchamiała zbyt wielu ofensywnych prób, doczekała się nie tylko wyrównania, ale i zdobyła prowadzenie. W 26. minucie Szymon Zawada dośrodkował z rzutu rożnego, futbolówkę trącił Piszczek, a „swojak” pomocnika WSS przebieg zdarzeń odwrócił. Ponownie defensywa gospodarzy nie dała sobie rady w 33. minucie. Goście tym razem skorzystali z rzutu z autu, po którym pozycję strzelecką wywalczył sobie Filip Ficoń, pokonując Rafała Jacaka.

Trener wiślan dokonał w przerwie 3 zmian w składzie, przede wszystkim na placu boju zameldował się Wojciech Małyjurek. Napastnik odpłacił się w 57. minucie. Z prawej strony boiska wrzutkę z rzutu wolnego wykonał Patryk Tyrna, a wspomniany zawodnik z ławki odnotował idealne wejście. Miejscowi przejawiali w dalszej fazie spotkania więcej animuszu, aby sięgnąć po komplet punktów i to im się finalnie udało. W 78. minucie akcję rozpoczął prostopadłym podaniem Kacper Kiraga, dotarło ono do Małyjurka, który z kolei w tempo asystował trafiającemu do siatki Tyrnie.

– Podnieśliśmy się po wydarzeniach z pierwszej połowy i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Martwi słaby poziom piłkarski. Rywal często grał na granicy faulu, bezpardonowo przerywał nasze akcje, a my niestety dostosowaliśmy się popełniając mnóstwo strat – klaruje Pindel.