- Nie ma już miejsca na potknięcia na tym etapie rozgrywek. Chcemy wygrać i zrobimy wszystko, aby tak było. Muńcuł ma przebłyski, z dobrej strony pokazał się w meczach z Koszarawą czy Góralem. Nie nastawiamy się na łatwe spotkanie, bo takie na pewno nie będzie - mówił przed meczem Mariusz Kozieł, trener Podhalanki. 
 
Szkoleniowiec zespołu z Milówki się nie mylił - za jego podopiecznymi ciężka przeprawa z rywalem, który wykazał się wielką determinacją. - Szczerze mówiąc mieliśmy w tym meczu więcej szczęścia, niż rozumu. Wygraliśmy, bo mamy lepszych zawodników. Muńcuł może sobie pluć w brodę, że nie wywalczył chociażby remisu. Zagraliśmy bardzo słaby mecz - ocenił Kozieł. 
 
Podhalanka derbowe starcie rozpoczęła świetnie - już w 2. minucie wychodząc na prowadzenie za sprawą Artura Kitki. Gdy wkrótce Piotr Motyka dwukrotnie pokonał Krzysztofa Romańskiego, wszyscy myśleli, że jest już po meczu. Ale nic z tego - jeszcze przed przerwą Muńcuł za swoją ambitną postawę został nagrodzony golami Kacpra Najzera oraz Rafała Waligóry, który dobrze spożytkował dośrodkowanie z rzutu rożnego. 
 
- W drugiej połowie wyglądaliśmy już nieco lepiej. Przejęliśmy inicjatywę, ale rywal nas bardzo groźnie kontrował. Na szczęście był nieskuteczny - zauważa nasz rozmówca, którego zawodnicy po zmianie stron prowadzenie podwyższyli. W 55. minucie Motyka został powalony w polu karnym, a z rzutu karnego nie pomylił się Kitka. Końcowy rezultat ustalił natomiast głową Motyka po dośrodkowaniu Mateusza Pytla