
Wielki mecz przyjaźni. Wynik święta nie zepsuł
To było kibicowskie święto co się zowie! Niemal tysięczne grono fanów Górala Żywiec i Polonii Bytom towarzyszyło piłkarzom przy okazji meczu towarzyskiego.
Z racji obchodów jubileuszu 65-lecia żywieckiego klubu na jego boisku zorganizowane zostało spotkanie określane mianem meczu przyjaźni. – To było prawdziwe show, które zrobiło na nas wszystkich piorunujące wrażenie – zaznacza na wstępie Bartosz Woźniak, szkoleniowiec Górala.
Świeżo upieczony IV-ligowiec długo dzielnie stawiał czoła w sparingu wyżej notowanej Polonii. Dość wspomnieć, że w premierowej połowie dał się zaskoczyć tylko raz. W 42. minucie bytomianie radowali się z gola Grzegorza Ochwata. Goście dystans powiększyli tuż po przerwie, ale kolejne słowo należało do żywczan. W 66. minucie piłkę za plecy obrońców Polonii zagrał Hugo Nejfeld, a adresat podania Jakub Pieterwas uczynił z owej asysty pożytek. Minął bramkarza i bezwzględnie doprowadził do „styku” w wyniku konfrontacji.
Inicjatywa ofensywna nie była jednak po stronie Górala widoczna w dalszej części meczu. Co więcej, po serii zmian w składzie bytomski zespół w finałowym kwadransie „dwupakami” Patryka Stefańskiego oraz Damiana Celucha „na świeżości” wypunktował miejscowych. Im wyjątkowego futbolowego święta to nijak natomiast nie zmąciło.
– Oceniając ten mecz trzeba rozpocząć od tego, że zmierzyliśmy się z klasowym przeciwnikiem. To była następna cenna lekcja, z której wyciągniemy odpowiednie wnioski. Mieliśmy też swoje dobre fragmenty. Wynik to kwestia absolutnie na ten moment drugorzędna – mówi trener ekipy z Żywca, sposobiącej się do rywalizacji na szczeblu IV ligi śląskiej.