
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Więzik: Nie wyobrażam sobie, abyśmy spadli z ligi
Od połowy stycznia pod wodzą nowego trenera Grzegorza Więzika do rundy wiosennej bielskiej „okręgówki” przygotowują się piłkarze GLKS-u Wilkowice. Ze szkoleniowcem odbyliśmy już pierwszą dłuższą rozmowę, która przybliża kilka „okołoklubowych” wątków.
SportoweBeskidy.pl: Grzegorz Więzik na ławce trenerskiej to dla wielu duże zaskoczenie. Dlaczego zdecydowałeś się na to?
Grzegorz Więzik: Przede wszystkim jest to dla mnie duże wyzwanie. Z Markiem Kubicą, który poprosił mnie o pomoc w obecnej sytuacji zespołu, znamy się od lat. Ostatnio przypomniał mi, że to jemu zawdzięczam piłkarską karierę. Marek był obrońcą i kiedy graliśmy w przeciwnych drużyn odpowiadał za pilnowanie mnie na boisku. Strzeliłem wtedy wszystkie 4 gole. Jak stwierdził, tylko dlatego, że mi odpuścił i mnie nie „wyciął” (śmiech).
GLKS zajmuje po rundzie jesiennej ostatnie miejsce w „okręgówce”...
G.W.: Mamy 5 punktów i patrząc na inne drużyny to rzeczywiście mało. Widzę natomiast w tym zespole potencjał. Poza tym w Wilkowicach dzieje się wiele pozytywnego dla sportu. Fajnie układa się współpracą z prezesem klubu Ryszardem Rączką oraz wójtem gminy Mieczysławem Rączką, którzy robią, co mogą, aby klub szedł do przodu. Co ważne, stworzone zostały już świetne warunki do trenowania dla młodzieży, a sporo można jeszcze zrobić, by powstał tu fantastyczny ośrodek z super lokalizacją.
Jak przebiega wam zimowy okres?
G.W.: Trenujemy intensywnie, zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu bez żadnej taryfy ulgowej. Chciałbym za to chłopakom podziękować i wyrazić szacunek dla ich postawy. Nie jest łatwo pracować 8 godzin i mając rodziny przyjść jeszcze wieczorem na solidny trening, na którym wymaga się pełnego zaangażowania. Złapaliśmy szybko wspólny język. Zaczynamy tak naprawdę wszyscy od zera, a każdy zawodnik dostał ode mnie czystą kartę. Musimy się oczywiście dotrzeć, ale już widzę zaufanie do tego, co robimy. Zmierza to w dobrym kierunku.
Cel na wiosnę?
G.W.: Przyszedłem tu po to, żeby GLKS Wilkowice w lidze się utrzymał. Nigdy w swojej karierze nie spadłem i nawet nie myślę, że teraz to się może wydarzyć. Problem może pojawić się o tyle, że nie wiemy do końca ile zespołów zostanie zdegradowanych do A-klasy. Tematu spadku jednak absolutnie nie podejmujemy.
Skupiamy się na budowie drużyny i sporo osób w ten proces jest zaangażowanych. Rozmawiamy z firmami ze strefy ekonomicznej. Nikt współpracy na ten moment nie odmówił, więc jestem dobrej myśli, że wsparcie, którego potrzebujemy otrzymamy. Reklama poprzez sport jest najtańszą formą promocji, u nas to dodatkowo o tyle atrakcyjne, że mamy w klubie aż 250 młodych piłkarzy. Prowadzimy także rozmowy o ścisłej współpracy z Podbeskidziem jako klub satelitarny. W Wilkowicach mogliby występować zawodnicy nie łapiący się do IV-ligowych rezerw i byłoby to rozwiązanie o tyle dobre, że klub mógłby tych piłkarzy wówczas bez żadnych przeszkód obserwować.
Grzegorz Więzik: Przede wszystkim jest to dla mnie duże wyzwanie. Z Markiem Kubicą, który poprosił mnie o pomoc w obecnej sytuacji zespołu, znamy się od lat. Ostatnio przypomniał mi, że to jemu zawdzięczam piłkarską karierę. Marek był obrońcą i kiedy graliśmy w przeciwnych drużyn odpowiadał za pilnowanie mnie na boisku. Strzeliłem wtedy wszystkie 4 gole. Jak stwierdził, tylko dlatego, że mi odpuścił i mnie nie „wyciął” (śmiech).
GLKS zajmuje po rundzie jesiennej ostatnie miejsce w „okręgówce”...
G.W.: Mamy 5 punktów i patrząc na inne drużyny to rzeczywiście mało. Widzę natomiast w tym zespole potencjał. Poza tym w Wilkowicach dzieje się wiele pozytywnego dla sportu. Fajnie układa się współpracą z prezesem klubu Ryszardem Rączką oraz wójtem gminy Mieczysławem Rączką, którzy robią, co mogą, aby klub szedł do przodu. Co ważne, stworzone zostały już świetne warunki do trenowania dla młodzieży, a sporo można jeszcze zrobić, by powstał tu fantastyczny ośrodek z super lokalizacją.
Jak przebiega wam zimowy okres?
G.W.: Trenujemy intensywnie, zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu bez żadnej taryfy ulgowej. Chciałbym za to chłopakom podziękować i wyrazić szacunek dla ich postawy. Nie jest łatwo pracować 8 godzin i mając rodziny przyjść jeszcze wieczorem na solidny trening, na którym wymaga się pełnego zaangażowania. Złapaliśmy szybko wspólny język. Zaczynamy tak naprawdę wszyscy od zera, a każdy zawodnik dostał ode mnie czystą kartę. Musimy się oczywiście dotrzeć, ale już widzę zaufanie do tego, co robimy. Zmierza to w dobrym kierunku.
Cel na wiosnę?
G.W.: Przyszedłem tu po to, żeby GLKS Wilkowice w lidze się utrzymał. Nigdy w swojej karierze nie spadłem i nawet nie myślę, że teraz to się może wydarzyć. Problem może pojawić się o tyle, że nie wiemy do końca ile zespołów zostanie zdegradowanych do A-klasy. Tematu spadku jednak absolutnie nie podejmujemy.
Skupiamy się na budowie drużyny i sporo osób w ten proces jest zaangażowanych. Rozmawiamy z firmami ze strefy ekonomicznej. Nikt współpracy na ten moment nie odmówił, więc jestem dobrej myśli, że wsparcie, którego potrzebujemy otrzymamy. Reklama poprzez sport jest najtańszą formą promocji, u nas to dodatkowo o tyle atrakcyjne, że mamy w klubie aż 250 młodych piłkarzy. Prowadzimy także rozmowy o ścisłej współpracy z Podbeskidziem jako klub satelitarny. W Wilkowicach mogliby występować zawodnicy nie łapiący się do IV-ligowych rezerw i byłoby to rozwiązanie o tyle dobre, że klub mógłby tych piłkarzy wówczas bez żadnych przeszkód obserwować.