Początek meczu był bardzo obiecujący w wykonaniu bielszczan. Czerwono-żółto-zieloni wysoko podeszli do swojego rywala, co zaowocowało kilkoma ciekawymi próbami. W 4. minucie na strzał zza "16" zdecydował się Jakub Maj, lecz "na posterunku" był golkiper z Woli, który złapał piłkę uprzednio odbitą jeszcze od obrońcy gości. Chwilę później sytuację miał Remigiusz Tański, jednak ponownie górą był bramkarz gości. To, co nie udało się BKS-owi, powiodło się drużynie z Woli. W 15. minucie przyjezdni objęli prowadzenie po indywidualnej akcji napastnika Sokoła. 

 



Od tego czasu rozpoczęła się dominacja bialskiej Stali. Bielszczanie napierali na rywala, jednak bez efektu. W wielu przypadkach brakowało zimnej krwi pod polem karnym przeciwnika oraz ostatniego podania. Na domiar złego BKS musiał grać w "10". Tuż przed końcem pierwszej połowy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Maj.



Wiadomo było, iż bialskiej Stali grając zawodnika mniej będzie trudno o odmianę losów meczu. Mimo to przewaga BKS-u przez kolejne trzy kwadranse była niepodważalna. Problem zaczynał się jednak, kiedy gospodarze podchodzili pod bramkę przeciwnika. Tam bielszczanie nie potrafili nic wskórać. A okazje ku temu były. W 80. minucie Mateusz Maciążka z bliskiej odległości uderzył zbyt lekko, przez co nie był w stanie zaskoczył bramkarza przyjezdnych. Do ostatniego gwizdka arbitra było dużo twardych wejść, dużo agresji i nerwowości, jednak wynik pozostał bez zmian - BKS przegrywa na inaugurację rundy wiosennej