Starcie drużyn z dołu tabeli grupy A Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej było wyrównane. Gospodarze wygrali po bramce Marcina Wysińskiego z 36. minuty, który wykorzystał błąd rywali. - Nie da się ukryć, że obie drużyny zaprezentowały zbliżony poziom. Mieliśmy troszkę szczęścia, dlatego wygraliśmy. Gdyby spotkanie zakończyło się remisem, to nikt nie mógłby mieć pretensji - mówi Adam Śmigielski. - W drugiej połowie nastawiliśmy się na kontrataki i w końcówce mieliśmy 2 bardzo dogodne sytuacje, aby podwyższyć prowadzenie. Wygraliśmy 1:0, a mogliśmy 2:0 - dodaje nowy trener LKS-u Pruchna. 
 
Sobotnie spotkanie było ostatnim ligowym przetarciem dla obu drużyn w tym roku. Ekipę z Pruchnej czeka tygodniowy odpoczynek, a następnie zawodnicy przystąpią do okresu roztrenowania. Na 9 grudnia zaplanowano także kontrolny mecz z juniorami GKS-u Jastrzębie. - Będziemy spotykać się na orliku do 18 grudnia, zaś przygotowania do rundy wiosennej rozpoczniemy w połowie stycznia - zdradza Śmigielski, który już po pierwszym meczu wie, nad czym jego zespół musi się w okresie zimowych szlifów szczególnie skupić. - Przed meczem z LKS-em Pogórze powiedziałem zawodnikom "liczba 61". Nikt nie wiedział o co chodzi, a to liczba naszych straconych bramek. To zdecydowanie za dużo. Musimy popracować nad grą w obronie - podkreśla. 
 
W rundzie jesiennej sporym problemem drużyny Tomasza Wróbla była wąska kadra. Dlatego Śmigielski chciałby sprowadzić do Pruchnej 2-3 nowych zawodników. - Musimy szukać wzmocnień przede wszystkim na pozycjach "6", "8" i "9". Liczę, że się to uda - zdradził nasz rozmówca.