Od połowy rundy jesiennej Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej Bartosz Woźniak odpowiada za wyniki Górala Żywiec. To jednak nie w barwach tego klubu postanowił wrócić na boisko jako czynny zawodnik. - Nie jestem zwolennikiem opcji grającego trenera. Trener odpowiada za przygotowanie drużyny. W trakcie meczu ma doradzać z boku, a  nie z płyty boiska. Z konieczności praktykowałem taki model pracy w Spójni Landek i nie był to dobry pomysł - mówi Woźniak. - Z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku. Końcem minionego roku usunięto mi wszystkie "ciała obce" i lekarz dał zielone światło do powrotu na boisko - zdradził nasz rozmówca. 
 
- To już jest koniec. Nie narzekałem wcześniej na zdrowie, lecz pech chciał, że u schyłku mojej kariery przydarzyła mi się taka kontuzja – powiedział nam Woźniak początkiem czerwca 2018 roku, gdy w 24. minucie derbowego starcia z Drzewiarzem Jasienica został sfaulowany przez Kamila Sekułę. Jak się później okazało, w następstwie tego starcia doświadczony piłkarz doznał złamania kości piszczelowej.
 
42-latek postanowił jednak wrócić do gry. Wiosną wzmocni linię ataku rezerw Rekordu Bielsko-Biała, dla którego grał w latach 2009-2016. - Wspólnie z trenerem Szymonem Niemczykiem doszliśmy do wniosku, że pomogę młodej drużynie Rekordu w "okręgówce". Zagrałem już w dwóch sparingach po 20. minut i czuje się naprawdę dobrze. Oczywiście do optymalnej formy wciąż wiele brakuje, ale czuję głód piłki. Ciągnie wilka do lasu - podkreślił były snajper m.in. Koszarawy Żywiec, tudzież GKS-u Jastrzębie. 

Przypomnijmy, że Woźniak do drugi doświadczony zawodnik, który tej zimy wzmocnił "dwójkę" Rekordu. Wcześniej na grę w drużynie trenera Niemczyk zdecydował się... były szkoleniowiec I zespołu "Rekordzistów" Piotr Jaroszek. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ