„Gwardziści” okazali się dla lidera I-ligowego przeciwnikiem niewygodnym, potwierdzając, że ich lokata poza ścisłą czołówki stawki w obecnym sezonie jest myląca. Po dwakroć gospodarze skutecznie gonili wynik meczu. W secie drugim lepiej wytrzymali wyniszczającą walkę „na styku”. Zwłaszcza tyczy się to sytuacji, gdy przy stanie 21:21 wrocławianie wypracowali sobie piłki setowe, by ostatnią z nich skończyć za sprawą Łukasza Lubaczewskiego. Z kolei odsłona numer 4 to udany rewanż siatkarzy Chemeko-System Gwardii za pogrom z wcześniejszej partii. Bezpowrotnie dystans miejscowi zbudowali na swą korzyść po asie serwisowym Sebastiana Matuli na 12:8, zaś mylący się bielszczanie nie potrafili wejść na poziom dla siebie optymalny.
 



Na przestrzeni całego spotkania to jednak BBTS miał więcej siatkarskich argumentów. W setach pewnie wygrywanych – pierwszym i trzecim – nie pozwalali przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł dobrymi zagrywkami, w szczególności autorstwa Pawła Gryca, a gdy to nie wystarczało świetnie siatkarzy z Wrocławia blokowali. Dość wspomnieć, że aż 7-krotnie w całym meczu uczynił to sam Adrian Hunek, a drużyna skompletowała łącznie pokaźne 14 „czap”. W ataku największą jakość ekipie z Bielska-Białej dawał za to niemal już tradycyjnie Bartosz Pietruczuk.

Kwestia zwycięstwa przed tie-breakiem była otwarta, choćby dlatego, że podopieczni trenera Rainera Vassiljeva otrząsnęli się po pogromie z trzeciej odsłony. Do stanu 6:6 lider nie potrafił zbudować zaliczki, ale pomyłki Mateusza FrącaTima Grozera na przebieg decydującej rozgrywki istotnie wpłynęły. Chwilę później przy serwisach Hunka bielski zespół wypracował przewagę 10:6, by dowieźć ją do ostatniej akcji zaciętej batalii – ataku MVP potyczki Hunka ze środka siatki.

Chemeko-System Gwardia Wrocław – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (19:25, 25:23, 13:25, 25:16, 11:15)

BBTS:
Hunek, Siek, Pietruczuk, Macionczyk, Gryc, Piotrowski, Fijałek (libero) oraz Ledwoń (libero), Kapelus, Hanek, Gil, Lesiuk
Trener: Brokking