Pierwsza partia zdecydowanie należała do bielszczan, choć początkowo przegrywali oni 4:6. Z biegiem czasu podopieczni Pawła Gradowskiego coraz pewniej czuli się na parkiecie. Zawodnicy BBTS-u szczególnie dobrze wyglądali w ataku z pierwszej piłki. W samej końcówce błyszczał Oleg Krikun, który przypieczętował zwycięstwo swego zespołu w I secie w stosunku 19:25.

Podobnie spotkanie układało się w drugim secie, choć do stanu 15:15 byliśmy świadkami bardzo wyrównanej gry. Siatkarze spod Klimczoka poczuli wiatr w żaglach, kiedy zdobyli trzy punkty z rzędu i po drugiej partii to oni mogli sobie dopisać punkt. 

Z zespołem z Bielska-Białej po 10-minutowej przerwie stało się jednak coś nie tak, choć początek trzeciego seta należał właśnie do siatkarzy BBTS-u. Przy stanie 14:13 GieKSa zdobyła pięć punktów z rzędu i zamiast wygranej 3:0 bielszczan zrobiło się nerwowo... 

Niefrasobliwość zawodników BBTS-u pokazała piąta partia, gdzie prowadzili oni nawet 18:15. Inicjatywę przejęli jednak ponownie katowiczanie, którzy doprowadzili do tie-break'a.

Tam wyszła "kwintesencja" gry bielszczan. Owszem, mieli oni przewagę nad rywalem, lecz kiedy wynik pokazywał 11:11 nastąpił festiwal błędów BBTS-u. Zaczęło się od zepsutej zagrywki Jakuba Buckiego, chwilę później w jego ślady poszedł O. Krikun. Potem Bartosz Cedzyński popełnił błąd w ataku, a zwycięstwo katowiczan, asem serwisowym, przypieczętował Rafał Sobański.

GKS Katowice - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (19:25, 22:25, 25:22, 25:23, 15:12)
 
BBTS: Peacock, Tarasow, Siek, Krikun, Łukasik, Cedzyński oraz Marek, Jaglarski (libero), Bucki, Macionczyk, Piotrowski
Trener: Gradowski