- Mecz bez większej historii. Musieliśmy wygrać ten mecz i wygraliśmy. Do 60. minuty MKS stawiał nam czynny opór, ale potem zdołaliśmy udokumentować przewagę - zauważa Daniel Kubaczka, trener Kuźni. 

 

Dużo walki, dużo prostych środków, mało sytuacji bramkowych - tak w skrócie wyglądała premierowa odsłona spotkania Kuźni z outsiderem. Zespół z Ustronia podszedł do spotkania z nastawieniem szybkiego potwierdzenia przewagi, jednak MKS dobrze wyglądał w defensywie... Do czasu. W 45. minucie, tuż przed zejściem do szatni, na prowadzenie ustronian wyprowadził Michał Rycka, korzystając na dośrodkowaniu Jakuba Bujoka. 

 

Zdobyta bramka dodała animuszu Kuźni, a w parze z tym poszły kolejne gole. W 58. minucie Michał Pietraczyk golem sfinalizował "dwójkową" akcję z Błażejem Ligockim. Następnie obserwowaliśmy "show" Adriana Sikory, który po wejściu dwa razy, w odstępie 120 sekund, cieszył się z bramki. Na 5:0 stan podwyższył Rycka, zachowując zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Ekipa z Lędzin w samej końcówce pokusiła się o trafienie honorowe, wykorzystując rzut karny za zagranie ręką przez gracza Kuźni.