
Piłka nożna - I liga
Wszędzie dobrze, ale... nie w domu
Z Wigrami Suwałki w domowej konfrontacji I-ligowej Podbeskidzie zremisowało, w Pucharze Polski z Lechem Poznań przegrało. Za trzecim podejściem przed własnymi kibicami wcale nie było lepiej.
Od pierwszego gwizdka kibice w Bielsku-Białej na nudę narzekać nie mogli. W odróżnieniu od poprzedniego meczu I-ligowego domowego dla „Górali”, rywale postawili na grę do przodu, dążąc do zdobycia gola. Przed przerwą bliżej tego byli jednak bielszczanie. Bardzo dużą aktywność na skrzydle wykazywał Łukasz Sierpina, strzały oddawali również Damian Chmiel (10. minuta) i Robert Demjan (14. minuta). Brakowało natomiast takiego, który faktycznie wystawiłby Kamila Miazka na próbę. Goście kilka razy egzekwowali groźnie stałe fragmenty, pod bacznym okiem bielskiej defensywy był głównie czołowy strzelec Chojniczanki Jakub Biskup. Zwłaszcza w 40. minucie napastnik przyjezdnych mógł Rafała Leszczyńskiego w istocie zaskoczyć.
Wydarzeniem personalnym wstępnej fazy drugiej części był debiut w Podbeskidziu Michała Janoty. A tym czysto piłkarskim – niestety z punktu widzenia gospodarzy – trafienie ekipy z Chojnic. W 61. minucie bielscy defensorzy tylko przyglądali się, jak do ich „świątyni” futbolówkę kieruje Michał Jakóbowski. Zgodnie z przewidywaniami chojniczanie taktykę zmienili przy zaliczce na defensywną, „Górale” zaś zaatakowali z większym animuszem. Im bliżej końca meczu, tym częściej Chojniczanka była w opałach. W 79. minucie nieznacznie chybił Sierpina, 60 sekund później instynkt zawiódł Chmiela. Okazję miał także krótko po wejściu na boisko Dariusz Kołodziej. Gdy sędzia Marek Opaliński zaordynował przedłużenie zawodów o co najmniej 5 minut, nadzieje miejscowych fanów odżyły. Bezzasadnie, bo przynajmniej na razie podopiecznym Dariusza Dźwigały gospodarskie występy zupełnie nie wychodzą. Ten środowy strącił Podbeskidzie z pozycji lidera rozgrywek.
Protokół meczowy poniżej.
Wydarzeniem personalnym wstępnej fazy drugiej części był debiut w Podbeskidziu Michała Janoty. A tym czysto piłkarskim – niestety z punktu widzenia gospodarzy – trafienie ekipy z Chojnic. W 61. minucie bielscy defensorzy tylko przyglądali się, jak do ich „świątyni” futbolówkę kieruje Michał Jakóbowski. Zgodnie z przewidywaniami chojniczanie taktykę zmienili przy zaliczce na defensywną, „Górale” zaś zaatakowali z większym animuszem. Im bliżej końca meczu, tym częściej Chojniczanka była w opałach. W 79. minucie nieznacznie chybił Sierpina, 60 sekund później instynkt zawiódł Chmiela. Okazję miał także krótko po wejściu na boisko Dariusz Kołodziej. Gdy sędzia Marek Opaliński zaordynował przedłużenie zawodów o co najmniej 5 minut, nadzieje miejscowych fanów odżyły. Bezzasadnie, bo przynajmniej na razie podopiecznym Dariusza Dźwigały gospodarskie występy zupełnie nie wychodzą. Ten środowy strącił Podbeskidzie z pozycji lidera rozgrywek.
Protokół meczowy poniżej.