Po 24. kolejkach na "szpicy" znajduje się drużyna z Milówki, która ma o pięć "oczek" więcej od drugiego Orła Łękawicy, ale i jeden mecz rozegrany awansem. Co więcej, podopieczni Krzysztofa Pielesza już przed pierwszym gwizdkiem najbliższego spotkania mogą dopisać sobie na konto dodatkowe trzy punkty, wszak ich sobotni rywal - Halny Przyborów - wycofał się z rozgrywek. Piłkarze prowadzeni przez Seweryna Kośca nie mogą więc pozwolić sobie na stratę jakichkolwiek punktów z "dwójką" GKS-u Radziechowy-Wieprz. - Odczuwamy, że drużyny przyjeżdżające do nas wyjątkowo mocno mobilizują się. Ale tak było od zawsze, gdy grało się z liderem. Musimy do końca być w pełni skoncentrowani, aby swój cel osiągnąć - mówi nam Kosiec. - Sytuacja w zespole przed sobotnim meczem jest stabilna. Obecnie nie możemy liczyć tylko na jednego zawodnika - zdradza nasz rozmówca mając na uwadze absencję Jakuba Kalfasa, który w tym sezonie na boisku się już prawdopodobnie nie pojawi. - Ale mamy następców, którzy chcą się zaprezentować jak najlepiej. 

Orzeł Łękawica to niejedyne zagrożenie dla Podhalanki. Całkiem niedaleko na potknięcie kogoś z tej dwójki czyha bowiem Soła Rajcza, która ma co prawda sześć punktów straty do lidera, ale jeden mecz w zanadrzu - I nie wiem czy rajczanie nie są groźniejszym rywalem. Jeżeli się potkniemy z Radziechowami i przegramy bezpośrednimi mecz z nimi, to będzie nieciekawie - zauważył opiekun najpoważniejszego kandydata do gry w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej.