Wynik nie jest zbyt przyjemny dla nas, ale nie tracimy entuzjazmu. Musimy nadrabiać nasze braki w umiejętnościach zaangażowaniem i wolą walki. Była szansa w tym spotkaniu, aby powalczyć o coś więcej, ale w pewnym momencie coś przestało funkcjonować – mówi Tomasz Świderski, trener Przełomu. 

 

 

Kaniowianie w pierwszej połowie nie byli nastawieni na grę ofensywną. Beniaminek skupił się raczej na szczelnej obronie, a swych szans upatrywał po składnych kontratakach. Skuteczny odpór długimi fragmentami meczu powodził się Przełomowi, choć wyjątek stanowi sytuacja z 10. minuty. Wówczas to tyszanie objęli prowadzenie po efektywnej oskrzydlającej akcji, sfinalizowanej dołożeniem "nogi" przez jednego z zawodników "Zetki". 

 

Dużo ciekawego działo się po zmianie stron. W 60. minucie drużyna z Tychów podwyższyła rezultat, lecz to poniekąd podziałało mobilizująco na Przełom. Już 120 sekund później Tomasz Jacher w dogodnej sytuacji ostemplował słupek. Potem jednak kaniowianie musieli grać w "10, po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Dariusz Siwiec. Mimo tego w 80. minucie Kamil Góra znalazł się w sytuacji sam na sam drużyny przeciwnej, lecz górą był ten drugi. W końcowych minutach spotkania tyszanie wykorzystali błędy ekipy z Kaniowa i zakończyli mecz z rezultatem 4:0.