Podopieczni Sebastiana Gruszfelda przed tygodniem wygrali 4:3 sparing z Rotuzem Bronów. I o ile postawa Borów w ofensywie była wówczas solidna, tak nad grą defensywy należało spuścić zasłonę milczenia. Dziś ekipa z Pietrzykowic nie popisała się natomiast w "przodzie" marnując co najmniej kilka wybornych sytuacji bramkowych. Skuteczniejsza była drużyna z Międzyrzecza, która testowanego golkipera rywala pokonała dwukrotnie. 

- Z piłkarskiego punktu widzenia nie był to zły mecz w naszym wykonaniu. Mimo że przegraliśmy, to dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i byliśmy zdecydowanie groźniejsi. Wszystko dobrze wyglądało jednak tylko do 16. metra. Później moi zawodnicy zachowywali się niczym dzieci we mgle - mówi nam Gruszfeld, nawiązując do zmarnowanych "setek" Michała Motyki, Szymona Kacprzaka tudzież Kacpra Mrowca, który z najbliższej odległości nie trafił czysto w piłkę.