Kluczową rolę w efektownej wygranej odegrały stałe fragmenty gry, w szczególności zaś rzuty rożne. Swój dzień miał idealnie wrzucający futbolówkę Marcin Byrtek, a jego koledzy z drużyny kornery owe wieńczyli w sposób optymalny. Sam pomocnik też swoje trafienie uzyskał, egzekwując... rzut karny.

Co na odnotowanie zasługuje to fakt, że wilkowiczanie na wstępie spotkania dali się zaskoczyć, ale za sprawą kolejno: Macieja Marca, Wiktora Borowicza, Filipa Gawrysia i wspomnianego już Byrtka, wypracowali komfortową przewagę nad gospodarzami. Mniej w aspekcie bramkowym działo się po zmianie stron. Piotr Wrona wykorzystał jedną z kilku doskonałych szans, a klamrą test-mecz zwieńczyli piłkarze z Suchej Beskidzkiej, niwelując rozmiary porażki na 2:5.

– W lidze ze stałych fragmentów gry goli praktycznie w minionej rundzie nie strzelaliśmy, więc uznaję to za pozytywny objaw. Pracujemy nad tym, aby bramki zdobywać, ale przy tym trochę ich tracimy. Taki już jest jednak urok sparingów – ocenia Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS Nacomi.