- Nie można tak tracić bramek, jak chce się osiągnąć dobry wynik. Oczywiście Wisła była zespołem lepszym, ale musimy być bardziej czujni pod własną bramką - deklaruje Dominik Natanek, szkoleniowiec Skałki Żabnica.

 

Kwadrans potrzebowali strumienianie, aby potwierdzić swoją boiskową przewagę. Wynik spotkania otworzył Jakub Puzoń, który na gola zamienił dogranie z rzutu rożnego. W 23. minucie Wisła prowadziła już dwoma trafieniami, gdy Bartosz Wojtków zamienił na gola rzut karny, który był następstwem przewinienia Marcina Habdasa na Puzoniu. Zdawać się mogło, że Skałka podejmie "rękawice". W 35. minucie Dominik Błachut skutecznie dobił strzał Damiana Tomiczka. Ostatni akcent bramkowy w pierwszej części należał jednak do Wisły, a konkretniej do Artura Miłego, który ładnie przymierzył z 16. metrów z półwoleja. 

 

Po zmianie stron intensywność bramkowa była znacznie mniejsza. Wisła spokojnie kontrolowała przebieg spotkania, z kolei Skałka nie była w stanie zagrozić znacząco bramce gospodarzy. W 66. minucie Tomasz Lorenc ustalił losy meczu, przytomnie odnajdując się w podbramkowym zamieszaniu.