Tymczasem konfrontację zainicjował mocny akcent w wykonaniu drużyny skazywanej na pożarcie. W 5. minucie ze skrzydła dośrodkował Aleksander Pawlus, czyniąc to na tyle dobrze, że Maciej Krysta mógł głową skierować futbolówkę do bramki. Z szoku pełniący rolę gospodarzy piłkarze LKS-u Bestwina wyswobodzili się po upływie około kwadransa rywalizacji. Niemal cały dalszy fragment premierowej części spędzili na połowie gości z Leśnej, a znaczną przewagę udokumentowali golem. W 42. minucie piłka z podbramkowego zamieszania trafiła wprost pod nogi Szymona Skęczka, który uderzeniem plasowanym zmusił do kapitulacji zasłoniętego w momencie strzału Macieja Kupczaka.

Remisowym wynikiem zakończyło się pierwsze 45. minut, na wstępie kolejnych ponownie cieszyli się zgoła sensacyjnie piłkarze jednego z ligowych outsiderów. W 59. minucie Adrian Miroski zagrał ręką w polu karnym, sędzia wskazał na punkt oddalony od bramki o 11. metrów, skąd Sebastian Niewdana wymierzył sprawiedliwość. Jak można było się spodziewać finalne momenty meczu upłynęły pod znakiem oblężenia „świątyni” LKS-u Leśna. Sytuacji gospodarze mieli bez liku, ale o korzystnym wyniku myśleć nie sposób, gdy w jednej akcji nie strzela się po dwakroć do niemal opuszczonej bramki. Taki casus przydarzył się Konradowi Kowaliczkowi oraz Dawidowi Gleindekowi. Przy odrobinie większego farta przyjezdni mogli wyjechać z Czechowic z jeszcze lepszym wynikiem. Zimnej krwi zabrakło w obrębie pola karnego bestwinian Rafałowi Greniowi, który przy grze va-banque podopiecznych Sławomira Szymali przegrał w kontrze pojedynek z Rafałem Zielińskim.

Protokół meczowy poniżej.