- Moim zdaniem spotkały się dwa dobre zespoły i - jak to często bywa w takich spotkaniach - o końcowym rezultacie zadecydowały błędy indywidualne. Na nasze nieszczęście, to my popełniliśmy jeden błąd więcej. Szkoda, bo naprawdę czuliśmy, że było stać nas na wywiezienie punktów z Turzy. Taka jest piłka, ale z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że mimo porażki, mogliśmy schodzić z boiska z podniesionymi głowami - przyznał po meczu trener Czańca, Szymon Waligóra

 

 

LKS rywalizację z Unią rozpoczął niekorzystnie, wszak już w 16. minucie Patryk Dudziński pokonał Patryka Kierlina. Był to jedyny gol, jaki oglądaliśmy w premierowej odsłonie meczu. Najciekawiej było dopiero w ostatnim kwadransie gry. Unia Turza Śląska w 75. minucie podwyższyła prowadzenie za sprawą Kamila Kuczoka, ale kilkadziesiąt sekund później zespół z Czańca złapał kontakt. Piłkę do siatki skierował Andrii Apanchuk. To zwiastowało ciekawą końcówkę. Przyjezdni mimo kilku okazji nie zdołali jednak doprowadzić "rzutem na taśmę" do wyrównania.