
Wynik w cieniu poważnej kontuzji
Po wysokiej porażce w Puńcowie drużyna LKS-u Leśna lepsze wrażenie chciała sprawić w meczu z Beskidem Skoczów.
Najistotniejszym momentem spotkania w Leśnej była minuta 15. Wówczas w sytuacji stykowej z rywalem defensor miejscowego zespołu Artur Wróbel złamał nogę w dwóch miejscach. - Konieczna była interwencja pogotowia. To bardzo smutna sytuacja. Wszyscy w klubowie życzymy Arturowi szybkiego powrotu do zdrowia. Czekamy na niego na boisko! - mówi Seweryn Caputa, szkoleniowiec LKS-u.
Piłkarze do szatni na przerwę schodzili przy wyniku 0:3. Wspomnijmy jednak, że nim piłka w siatce zatrzepotała po raz pierwszy, to lepsze okazje miał beniaminek. Nieskuteczni byli jednak Kajetan Lach i Maciej Krysta. W przeciwieństwie do Michała Padło, który w 33. minucie właściwie spożytkował dośrodkowanie z rzutu rożnego Adriana Borkały. Dwa pozostałe gole były autorstwem Michała Grzesia. Asysty przy jego trafieniach odnotowali Jakub Krucek oraz Damian Szczęsny.
- Dwie stracone bramki w przeciągu dwóch minut podcięły nam skrzydła i ustawiły mecz - zauważa Caputa, którego zawodnicy po zmianie stron zaskoczyć Beskidowi się już nie dali. LKS Leśna w 56. minucie zdołała nawet stratę zmniejszyć, gdy po faulu na Kryście sędzia wskazał na "wapno". Z 11. metra nie pomylił się Lach, ustalając końcowy rezultat tego meczu na 1:3.