Wyniki? Przewidywalne, choć z jednym i to jakim wyjątkiem
Świadkami 16 goli byli kibice przyglądający się meczom 3. kolejki skoczowskiej A-klasy. Na większości boisk działy się rzeczy poniekąd zrozumiałe.
Dominacja absolutna
Można doszukiwać się różnych wymówek dla tego, co z perspektywy Beskidu Brenna wydarzyło się Pielgrzymowicach. Ale ta pierwsza – rzecz najważniejsza – to najzwyczajniej piłkarska wyższość, którą wykazali się gospodarze, sprawiając największą niespodziankę serii gier numer 3. zwycięstwem 4:0 nad faworytem. Mniej może takie rozstrzygnięcie dziwić, gdy zerkniemy w ciekawą statystykę – Strażak pozostaje niepokonany od... 9 maja 2022 roku, a więc przeszło rok i 3 miesiące. – Ustanawiamy chyba jakiś rekord niezależnie od poziomu rozgrywkowego. To naprawdę fajna sprawa – cieszy się trener a-klasowego beniaminka Dariusz Kłoda.
A sama potyczka z Beskidem? – Od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy lepsi. Pewnie dlatego, że podeszliśmy do meczu całkowicie poważnie. Zaczęliśmy ostro, „siedliśmy” wysoko na przeciwniku, który chyba miał przeświadczenie, że łatwo sobie z nami poradzi – opowiada szkoleniowiec miejscowych. W premierowej odsłonie Strażak w osobie Jakuba Szczepankiewicza zmarnował rzut karny, ale w 38. minucie do siatki trafił Marek Piwko. Wątpliwości żadnych nie pozostawiła rewanżowa odsłona. Mateusz Borkowski podwyższał rezultat do stanu 3:0, a ustalenia go dokonał Adam Lebioda, który akurat swojego dnia nie miał, marnując kilka niezłych szans bramkowych. Te stworzyli sobie też goście, m.in. 2-krotnie stemplując słupek.
– Cieszy zwycięstwo z tak dobrym przeciwnikiem i trudno moim zdaniem uznać je za przypadek – dodaje Kłoda.
Ważne „maksy”
LKS Pogórze dowiódł w Iskrzyczynie, że przegrana z wcześniejszego weekendu w konfrontacji z Cukrownikiem Chybie mogła stanowić klasyczny wypadek przy pracy. Do wygranej gości 3:1 nad Iskrą przyczynił się m.in. grający trener Łukasz Hanzel, który zdobył debiutancką bramkę dla LKS-u po spektakularnym powrocie do macierzystego klubu. – Zaskoczyła mnie porażka tej drużyny z Cukrownikiem. Dla mnie to główny kandydat do wygrania ligi, który przede wszystkim wykorzystuje doświadczenie zdobyte w poprzednim sezonie w „okręgówce” – klaruje nasz rozmówca.
Podobnie na „obcym” boisku korzystnie wypadł LKS Kończyce Małe. Kolejne z rzędu zwycięstwo w największej mierze lider zawdzięcza Alanowi Pastuszakowi, notującemu „dwupaki” przeciwko niepokonanemu dotąd Cukrownikowi. – Po letnich wzmocnieniach to również zespół, który będzie się liczył w ścisłej czołówce. Byłoby prawdziwą sensacją, gdyby i tym razem chybianie innemu z faworytów odebrali punkty – uważa trener pielgrzymowiczan.
Straty, zyski...
Do 3 razy sztuka? O tym, że porzekadło się sprawdza zaświadczyć może zespół z Pruchnej, który w niedzielę 3:0 odprawił Orła Zabłocie, m.in. wobec 2 goli Kamila Gabrysia. To premierowe zwycięstwo LKS-u '99 w sezonie pod szkoleniową pieczą Andrzeja Myśliwca. – Należało się takiego wyniku spodziewać. Trzeba pamiętać, że w Pruchnej jest mnóstwo nowych zawodników, a czas będzie działał na korzyść tej drużyny – komentuje Dariusz Kłoda.
Ciekawie było w Rudniku, bo losy potyczki ważyły się do ostatniej minuty, a w doliczonym czasie Zryw wyszarpał „oczko”. Wynik 1:1 sprawił, że obaj ligowcy otworzyli swoje konto. Gole nie padły w Kończycach Wielkich. Gospodarze zostali więc zastopowani ze zwycięskim dotąd marszem, zaś goście z Dębowca powtórnie musieli zadowolić się raptem remisem. – Ze Strażakiem graliśmy wcześniej i szczęśliwie zremisowaliśmy, bo długimi fragmentami przeciwnik wyraźnie przeważał. Przekonaliśmy się więc, że to mocny zespół i pojawiają się głosy z Dębowca o chęci walki o awans – podsumowuje Kłoda.
Wyniki 3. kolejki:
Strażak Pielgrzymowice – Beskid Brenna 4:0 (1:0)
Błyskawica Kończyce Wielkie – Strażak Dębowiec 0:0
Cukrownik Chybie – LKS Kończyce Małe 1:2 (0:1)
LKS '99 Pruchna – Orzeł Zabłocie 3:0 (1:0)
Iskra Iskrzyczyn – LKS Pogórze 1:3 (0:2)
LKS Rudnik – Zryw Bąków 1:1 (0:0)
TABELA/TERMINARZ