- Dojechaliśmy na ten mecz 15 minut przed pierwszym gwizdkiem, więc na boisku weszliśmy niemalże "z busa". W dodatku z wielu zawodników skorzystać w tym meczu nie mogłem - przyznał Tomasz Fijak, trener Koszarawy, który do Brzezin Śląskich zabrał połączony skład I i II drużyny. 
 
Ku zaskoczeniu kibiców, Koszarawa w premierowych 45. minutach wypracowała sobie trzybramkowe prowadzenie. W 18. minucie Michał Talik wpisał się na listę strzelców sprytnym uderzeniem zza pola karnego. Po chwili tam sam zawodnik wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem - fantastycznym podaniem popisał się Tomasz Janik. Tuż przed przerwą wynik podwyższył Artur Karpeta uderzeniem po dalszym słupku. 
 
W przerwie meczu szkoleniowiec gospodarzy dokonał 4 zmian, które istotnie podniosły potencjał Orła Białego. Miejscowi futboliści przejęli inicjatywę, i raz po raz stwarzali zagrożenie. W 60. minucie Marek Puda sfaulował rywala w polu karnym, a sprawiedliwość została wymierzona z 11. metra. W 76. minucie Orzeł straty zminimalizował - Mroka zaskoczył... "centrostrzał" spod linii bocznej.
 
Końcowy wynik był sprawą otwartą do ostatniego gwizdka. W doliczonym czasie gry sędzia nie uznał dwóch goli. Wpierw piłkę do siatki skierował Janik, później napastnik gospodarzy. W obu sytuacjach arbiter uznał, że piłkarze byli na pozycji spalonej. 
 
Tym samym Koszarawa awansowała do ćwierćfinału pucharu 100-latków. W środę 16 września żywczanie przed własną publicznością podejmą III-ligowy Ruch Chorzów