Z dramaturgią i wymianą ciosów
"Rekordziści", którzy po porażce z rezerwami Górnika Zabrze praktycznie przekreślili szanse na mistrzostwo w III lidze, grupie 3, zmierzyli się dziś z "dwójką" Rakowa Częstochowa.
Po pierwszych 10. minutach nic nie zwiastowało, iż Rekordowi może stać się krzywda w tym spotkaniu. Gospodarze bowiem zanotowali rewelacyjny początek, dokumentując to 2-krotnie. Wpierw Michał Biskup, po kilkunastu sekundach gry, z bliskiej odległości ulokował piłkę w siatce po akcji duetu Bartłomiej Twarkowski - Daniel Świderski. Następnie, w 7. minucie wspomniany duet wypracował kolejne trafienie. Z tą różnicą, że pierwszy asystował, a drugi strzelał.
Ale rezerwy Rakowa, to... rezerwy Rakowa - nie przez przypadek ekipa ta po jesieni była na 1. miejscu w stawce. W 18. minucie częstochowianie pokusili się o trafienie kontaktowe, gdy Łukasz Mazurek skutecznie wyegzekwował rzut karny za faul Kacpra Kasprzaka. Wcześniej natomiast Krzysztof Żerdka wygrał pojedynek "oko w oko" z zawodnikiem gości.
Po zdobytej bramce "dwójka" Rakowa uwierzyła, iż jest w stanie nawiązać walkę z gospodarzami. Nie myliła się. W 71. minucie Przemysław Oziębała wykorzystał indywidualny błąd w szeregach "rekordzistów" i doprowadził do wyrównania. Niespełna kwadrans później częstochowianie już prowadzili i ponownie defensywa Rekordu mogła się lepiej zachować. Ostatni głos należał jednak do gospodarzy. W doliczonym czasie gry Seweryn Caputa przytomnie odnalazł się podbramkowym zamieszaniu i dał swojej ekipie punkt po emocjonującym widowisku.
Bielszczanom szansa na mistrzostwo wraz z remisem ostatecznie "odjechała", ale jednocześnie zbliżyli się do ukończenia dobrego sezonu tuż za fetującą dziś awans do II ligi bytomską Polonią.