Pierwsze 30 minut upłynęły pod znakiem sporem przewagi BKS-u, co też zostało udokumentowane w rezultacie trzeba golami. Problemy bialskiej Stali zaczęły się jednak po przerwie, gdy na placu gry zameldowali się juniorzy ekipy znad Białej, którzy wypuścili wygraną z rąk. – Za naukę trzeba płacić. Dopóki graliśmy optymalnym składzie, choć i tak bez ważnych zawodników, to dominowaliśmy na boisku i mieliśmy przewagę. W ciągu 25 minut zdobyliśmy 3 gole po dobrych, kombinacyjnych akcjach. Potem po przerwie przeprowadziłem 8 zmian, weszła młodzież. Nie zamierzam ich krytykować, bo walczyli starali się, ale zabrakło rutyny, doświadczenia i Cukrownik to wykorzystał, szczególnie w końcówce, gdy z zimną krwią zespół z Chybia pokarał nas za dekoncentrację w obronie. Gdybyśmy konsekwentnie grali wyjściową “11” pewnie byśmy zdołali wygrać. Taką jednak podjąłem decyzję o wprowadzeniu juniorów, aczkolwiek to też jest cel sparingów – mówi Mirosław Szymura, trener BKS-u.

W składzie bialskiej Stali nie zabrakło testowanych zawodników, którzy mogą się okazać solidnym wzmocnieniem w kontekście przyszłego sezonu. – Przed nami trudny sparing. Beskid Skoczów cały czas, mimo perturbacji, będzie silny. W tym sparingu będę już chciał, aby zagrać tak jak w lidze, w optymalnym zestawieniu. Liczę, że to się przełoży na wyniki i że testowani zawodnicy już nie będą testowanymi. Jeśli to się stanie możemy zrobić silny zespół – zdradza Szymura.