Spotkanie zakończyło się wysoką wygraną Spójni, jednak końcowy wynik nie do końca odzwierciedla boiskowe wydarzenia. – Na pewno nie czuliśmy się drużyną gorszą w tym spotkaniu. Dobrze weszliśmy w mecz, mieliśmy okazje po przerwie. Zadecydował jednak końcowy kwadrans, gdzie Spójnia nas wypunktowała – mówi Kamil Sornat, trener Cukrownika. 

Chybianie w 5. minucie dość niespodziewanie objęli prowadzenie, gdy Szymon Bezeg skutecznie dobił piłkę odbitą przez bramkarza gospodarzy, po strzale z rzutu wolnego Pawła Pasko. Radość Cukrownika nie trwała jednak długo, bo raptem 10 minut. Wówczas to Krzysztof Skóraś przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką przeciwnika. Do szatni w lepszych nastrojach schodzili jednak zebrzydowiczanie. W 39. minucie Michał Szmidt wyprowadził Spójnię na prowadzenie, gdy skutecznie przymierzył z okolic 12. metra.

Po przerwie drużyna z Chybia miała dwie dobre okazje do doprowadzenia do remisu. Ani Bezeg, ani Damian Hojka nie wykorzystali jednak swoich szans. Punktem kulminacyjnym była jednak 75. minuta. Sędzia odgwizdał "11" za faul Andrzeja Stokłosy, a na listę strzelców wpisał się wprowadzony chwilę wcześniej Tomasz Śleziona. Od tego czasu Spójnia wykazywała się niebywałą skutecznością. Do końcowego gwizdka arbitra piłkę w siatce lokowali: Łukasz Worek, Robert Janulek i Grzegorz Kopiec, a spotkanie zakończyło się zwycięstwem Spójni 6:1.