- Mecz miał na celu bardzo mocne popracowanie w grze defensywnej i też tak ten mecz wyglądał. Beskid przeważał w operowaniu piłki, ale przez 70. minut nie umiał się przebić. Ogólnie, jestem zadowolony, bo cel na mecz był realizowany. Brakło do pełni szczęścia tych 20. ostatnich minut - mówi trener Górala, Dariusz Rucki. 

 

Z taktycznego punktu widzenia, był to mecz, który miał swoje "smaczki". Beskid szukał ataku pozycyjnego, a ekipa z Istebnej konsekwentnie realizowała swoje zadania w defensywie. Jeśli chodzi o próby strzeleckie, tych nie było wiele. W pierwszej części w słupek trafił Bartłomiej Rucki, szczęścia zabrakło także Dariuszowi Juroszkowi, który przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Po drugiej stronie, Beskid miał wyborną okazję z rzutu wolnego, jednak jeszcze lepszą interwencją wykazał się Andrzej Nowakowski. 

 

Początek drugiej połowy wyglądał podobnie do pierwszej, jednak z każdą kolejną minutą Beskid coraz odważniej poczynał w ofensywie. Pozytywny wpływ na ekipę ze Skoczowa miał wchodzący Michał Szczyrba. Jako pierwszy strzelecki impas przełamał Krystian Dudajek. Po tym trafieniu defensywa Górala nie była już tak szczelna, co też Beskid wykorzystał z zimną krwią. Dwa gole dołożył jeszcze Jakub Krucek, a raz trafienie fetował wspomniany Szczyrba.