Obie ekipy do meczu przystąpiły z problemami kadrowymi, lecz mimo to gospodarze odważnie weszli w spotkanie i dość mocno nacisnęli na Wisłę, którą w pierwszych trzech kwadransach dwukrotnie z opałów ratował golkiper Bartosz Grabowski. Z czasem jednak przewaga strumienian rosła, którzy w przeciwieństwie do LKS-u cechowali się lepszą skutecznością.

W 18. minucie goście objęli prowadzenie, gdy dogranie z rzutu wolnego wykonywanego przez Artura Miłego wykorzystał Marcin Urbańczyk. 20 minut później drużyna ze Strumienia podwyższyła rezultat i ponownie kluczowy okazał się stały fragment. Artur Pryczek przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamęcie po rzucie rożnym. Tuż przed przerwą doskonałej okazji na 3:0 nie wykorzystał Miły, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem z Pogórza. 


Druga połowa przebiegła bez większej historii. Owszem, stroną przeważającą była drużyna LKS-u, która zepchnęła Wisłę do defensywy. Ofensywne zapędy gospodarzy kończyły się jednak zazwyczaj na 16. metrze i nie było im dane pokusić się choćby o trafienie honorowe.