
Zadowolony nikt być nie może?
Ciekawie zapowiadała się konfrontacja Borów Pietrzykowice z Piastem Cieszyn. Stawką pojedynku była 4. lokata na koniec rundy jesiennej Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej.
Z końcowego wyniku meczu w Pietrzykowicach żadna ze stron w 100-procentach zadowolona być nie może. Co prawda ekipa z Cieszyna remis zdołała zapewnić sobie dopiero w doliczonym czasie gry, ale na przekroju całego meczu zespołem słabszym od Borów nie była.
Piłkarze prowadzeni przez Sebastiana Gruszfelda mieli więcej okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak byli nieskuteczni. Dość wspomnieć, że już w pierwszych... 3 minutach mieli 2 "setki". Wpierw nie wykorzystał jej z bliskiej odległości Kacper Mrowiec, następnie po podaniu Michała Motyki Adrian Dobija ostemplował słupek.
- Wydaje mi się, że zagraliśmy naprawdę solidny mecz. Po końcowym gwizdku odczuwamy niedosyt - komentuje szkoleniowiec drużyny z Pietrzykowic, która prowadzenie objęła w 48. minucie. Motyka zgrał futbolówkę do Szymona Kacprzaka, a ten skierował ją do "świątyni" Piasta. Odpowiedź beniaminka nastąpiła w 92. minucie za sprawą niezawodnego Ireneusza Jelenia, który z bliska "na raty" pokonał Damiana Górnego.