Pierwszy tydzień pracy w całości oraz premierowy mecz w roli szkoleniowca Spójni Landek zaliczył Jarosław Zadylak. Po tym, co zobaczył nowy trener beniaminka IV ligi śląskiej, ocena jest całkiem przyzwoita.

spojnia unia

Spójnia w debiucie trenera Jarosława Zadylaka mierzyła się w derbach z Wisłą Ustronianką. Gospodarze zdołali zremisować i wywalczyć trzecie „oczko” w bieżących rozgrywkach. – Do 50. minuty spotkania nic wielkiego się nie działo. Był to wyrównany mecz. Gdy straciliśmy gola i widmo porażki zajrzało nam w oczy, zaczęliśmy grać naprawdę dobrze. I można być zadowolonym, że nie przegraliśmy, aczkolwiek mieliśmy sporo sytuacji, które wykorzystać powinniśmy, aby zwyciężyć – opowiada trener ekipy z Landeka, który ma świadomość największego problemu drużyny, a zarazem drzemiących w niej możliwości. – Dużo rozmawiamy z chłopakami na temat braku skuteczności. To nasza bolączka. Potwierdza się, że taki problem był już wcześniej. Naprawdę w meczu z Wisłą mogliśmy zdobyć jeszcze dwa, trzy gole więcej. Będziemy chcieli nadrobić to w kolejnym spotkaniu. Już w tygodniu pracy z zespołem widziałem natomiast, że drzemie w nim spory potencjał. Spodziewałem się, że będzie gorzej, tymczasem to dla mnie miłe zaskoczenie. Spójnia nie zasługuje, by zajmować ostatnie miejsce w tabeli z tak małą liczbą punktów – podkreśla szkoleniowiec Spójni Landek.