
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Zagrożonych zamiana miejsc
Derbowe starcie na Żywiecczyźnie z udziałem drużyn z identycznym bilansem punktowym miało kolosalne znaczenie dla trwającej rywalizacji o utrzymanie w „okręgówce”.
Jego losy zostały rozstrzygnięte zanim upłynęła połowa meczu. W 28. minucie Adrian Szwarc nie miał problemów ze skutecznym wykonaniem „11”, po uprzednim faulu bramkarza Piotra Łoboza. Po kolejnego gola goście sięgnęli w 37. minucie. Szwarc dorzucił piłkę z rogu boiska, błąd popełnił golkiper LKS-u, na co czyhał tuż przed linią Dariusz Chowaniec. Wynik na korzyść Metalu Skałki mógł być nawet bardziej pokaźny. W 42. minucie Łukasz Biegun przewinił w obrębie pola karnego, ale tym razem pojedynek Szwarca z Łobozem wypadł po myśli tego drugiego. – Scenariusz z meczu z poprzedniego weekendu trochę się powtórzył, bo znów zdominowaliśmy pierwszą fazę spotkania – przyznał grający trener żabniczan Zbigniew Skórzak.
Ukontentowani sporą zaliczką piłkarze z Żabnicy ponownie jednak nie zaliczyli szczególnie udanej drugiej połowy, marnując kilka niezłych okazji, by rezultat poprawić. Szczęścia pod bramką bezskutecznie szukał m.in. Dominik Natanek. Leśnianie zaś złapali właściwy rytm gry, ale też nie grzeszyli w obliczu „świątyni” Wojciecha Mroka. Golkiper Metalu Skałki interweniować musiał po atomowym uderzeniu Wojciecha Wróbla w „krótki” róg, a próby Łukasza Łodziany i Mieczysława Kwaśnego kończyły się odpowiednio strzałem chybionym oraz zamieszaniem bez finalizacji.
– Rywal ruszył po przerwie do ataku, było kilka strzałów i dośrodkowań, ale kontrolowaliśmy wydarzenia. Szkoda, że nie padł kolejny gol, bo nerwów byłoby wtedy jeszcze mniej – ocenił szkoleniowiec zwycięzców, którzy „odjechali” niedzielnemu przeciwnikowi na 3 „oczka” w dolnych rejonach tabeli ligi okręgowej.
Ukontentowani sporą zaliczką piłkarze z Żabnicy ponownie jednak nie zaliczyli szczególnie udanej drugiej połowy, marnując kilka niezłych okazji, by rezultat poprawić. Szczęścia pod bramką bezskutecznie szukał m.in. Dominik Natanek. Leśnianie zaś złapali właściwy rytm gry, ale też nie grzeszyli w obliczu „świątyni” Wojciecha Mroka. Golkiper Metalu Skałki interweniować musiał po atomowym uderzeniu Wojciecha Wróbla w „krótki” róg, a próby Łukasza Łodziany i Mieczysława Kwaśnego kończyły się odpowiednio strzałem chybionym oraz zamieszaniem bez finalizacji.
– Rywal ruszył po przerwie do ataku, było kilka strzałów i dośrodkowań, ale kontrolowaliśmy wydarzenia. Szkoda, że nie padł kolejny gol, bo nerwów byłoby wtedy jeszcze mniej – ocenił szkoleniowiec zwycięzców, którzy „odjechali” niedzielnemu przeciwnikowi na 3 „oczka” w dolnych rejonach tabeli ligi okręgowej.