Sezon w niższych ligach został zakończony z uwzględnieniem tabeli i awansów. Na mocy tego z promocji do wyższej klasy rozgrywkowej może cieszyć się Iskra Pszczyna, która w trakcie minionej jesieni ugrała 37 punktów i wyprzedziła o 2 "oczka" wicelidera z Bestwiny. Jedyną beskidzką ekipą, która pokonała Iskrę w minionym już sezonie byli Czarni Jaworze. – Będąc na pierwszym miejscu doszliśmy do końca rozgrywek. Cieszymy się z tego awansu. Przystępowaliśmy do rozgrywek z pewną niewiadomą. Spotkałem się z drużyną młodą, zawodnikami związanymi z tym klubem. Świetne relacje na boisku i w szatni przełożyły się na dobrą pracę.

Przed startem sezonu nie mieliśmy jednak żadnego wyznacznika. Celowaliśmy w miejsca 1-6, ale o awansie nikt w Pszczynie nie mówił na głos
– zdradza trener Iskry, Janusz Iłczyk.

Tym samym drużyna z Pszczyny powróciła na IV-ligowy szczebel po trzech latach nieobecności. Jakie wyzwania czekają więc teraz na mistrza Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej. – Jesteśmy już po pierwszych rozmowach. Działamy, dzwonimy do zawodników, którzy byli związani z Iskrą, ale występują gdzieś indziej. Chcemy wzmocnić obecną kadrę. Przed nami także rozmowy z obecnymi zawodnikami. Liczymy, że wszystko będzie dobrze. Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, nie wiemy czy już od nowego sezonu będziemy mogli korzystać z obiektów w Pszczynie. W minionym sezonie graliśmy w Łące i wciąż czekamy na oddanie murawy na naszym stadionie – mówi Iłczyk.