– Na zakończenie wracam do domu – z uśmiechem rozpoczyna rozmowę z naszym portalem Damian Szczęsny, który w Beskidzie zamierza zwieńczyć swą piłkarską karierę. – Nigdy nie wolno niczego przesądzać, ale myślę, że to już mój ostatni klub – dodaje niespełna 34-letni napastnik.

Co ciekawe, zimą popularny „Szczeniak” był jedną nogą w Skoczowie, ale finalnie zdecydował się na przenosiny do Spójni Landek. Na szczeblu IV ligi śląskiej we wspomnianych barwach zadebiutować nie zdołał, bo wiosenne rozgrywki zostały wpierw storpedowane, a następnie odwołane. – Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, że opuszczam klub, w którym nie zagrałem nawet jednego meczu ligowego – twierdzi Szczęsny.

Dla byłego piłkarza m.in. Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz GKS-u Tychy oznacza to powrót do Skoczowa, gdzie w wieku młodzieżowym zaczynał cokolwiek udaną przygodę z futbolem. Co skłoniło Szczęsnego do come-backu? – W jakiejś mierze na pewno sentyment, ale też fajna ekipa, którą włącznie z nowym trenerem znam praktycznie całą – wyjaśnia nasz rozmówca, który grę w Beskidzie na szczeblu ligi okręgowej łączył będzie z trenowaniem grupy żaków. – Był to dla mnie jeden z głównych celów, aby móc już realizować się w pracy trenerskiej – podsumowuje Szczęsny.