I właśnie na ten wątek, w kontekście zakończenia sezonu bez rozgrywania wiosennych spotkań, baczną uwagę zwraca szkoleniowiec ekipy z Wilkowic Krzysztof Bąk. – Zupełnie niepotrzebnie i zbyt pochopnie zrezygnowano z prób dokończenia ligi. Mam wrażenie, że decyzje piłkarskich działaczy z nikim wyżej konsultowane nie były. Mówiło się przecież o stopniowym odmrażaniu sportu i tak od 18 maja dopuszczono do trenowania w większych grupach, a my już dawno wiedzieliśmy, że liga dograna nie zostanie. W mojej ocenie należało zrobić wszystko co możliwe, aby sezon zakończyć sportowo. Zawsze takie rozstrzygnięcia mają lepszy smak – argumentuje trener GLKS-u.

Jak dodaje, zupełnie nie zgadza się z opiniami niechętnie zapatrującymi się na ewentualną grę systemem środa-sobota. – Rozgrywanie meczów jest tym, co kochamy i czym żyjemy. Taka jest moja perspektywa patrzenia na całe to zamieszanie. Jak słyszę, że ktoś nie chce grać w środku tygodnia, to zastanawiam się po co w ogóle to robi. Nie wolno nam grać sparingów, meczów mistrzowskich, a ostatni raz o punkty rywalizowaliśmy w październiku. Jeszcze trochę i dobijemy do pełnego roku bez gry. Bardzo na tym tracimy – przyznaje Bąk.

Czy zdaniem naszego rozmówcy przyznanie awansów i rezygnacja z wyłaniania spadkowiczów to słuszna koncepcja? – Dla mnie to typowe rozdawnictwo. Najwyraźniej do tego się bardzo przyzwyczailiśmy. Jest „500 plus”, są „13”, teraz awanse jako nagroda. Taka przyjemna decyzja, aby kogoś w tej sytuacji zadowolić, zamiast wrócić do merytorycznej dyskusji o wznowieniu rozgrywek – grzmi szkoleniowiec wilkowiczan.