Przed zainicjowaną w czwartkowe popołudnie 26. kolejką a-klasową Góral tabeli przewodził, mając jednakże identyczny dorobek punktowy, co wicelider z Pruchnej. Do Istebnej zawitał w Boże Ciało zespół Olzy Pogwizdów, a każdy inny wynik, jak triumf gospodarzy byłby nie lada sensacją, psującą zarazem fetę miejscowej ekipy.

Już jednak po 25. minutach rywalizacji okazało się, że istebnianie są optymalnie dysponowani i nie zamierzają wypuszczać mistrzostwa z rąk. W 5. minucie dośrodkowanie grającego trenera Dariusza Ruckiego z rzutu wolnego na gola zamienił główkujący Andrzej Łacek. Sukces Górala przypieczętował niebawem piorunujący fragment między 20. a 25. minutą. Strzały z dystansu Eliasza SuszkiDawida Colika po rykoszetach zaskoczyły golkipera Olzy, następnie koronkową akcję i dogranie z bocznego sektora sfinalizował Zbigniew Małyjurek, co pozwoliło faworytowi odczuć olbrzymi komfort przy okoliczności najważniejszego meczu w sezonie. – Mecz toczył się właściwie od pierwszej minuty pod nasze dyktando. Przeciwnik nie zamurował bramki i starał się grać w piłkę, a my w swoich poczynaniach byliśmy bardzo skuteczni – opowiada trener Górala.
 



Wprawdzie przed przerwą ekipa z Pogwizdowa zmniejszyła rozmiar strat, lecz w 55. minucie trafieniem A. Łacka, idealnie dokładającego nogę po uprzednim perfekcyjnym przerzuceniu ciężaru akcji z jednej flanki na drugą, wszystko wróciło do normy. Na pożegnanie z A-klasą kibice zgromadzeni w Istebnej obejrzeli jeszcze bramkę autorstwa Mirosława Łacka, który szczupakiem ulokował futbolówkę w „prostokącie”.

Kto zatem liczył, że po wpadkach w poprzednich ligowych bojach – z Victorią Hażlach (1:1) i Strażakiem Dębowiec (0:1) – zespół z Istebnej na dobre zagubi swój rytm, musiał pogodzić się z faktem zasłużonego z przebiegu mistrzowskiego akcentu. – Mobilizacja w naszych szeregach była ogromna, a po straconych szansach we wcześniejszych meczach bardziej panowała złość niż jakieś zwątpienie. Musieliśmy przygotować się do spotkania z Olzą w głowach. I widać, że mentalnie drużyna potrafiła unieść ciężar – kwituje trener Rucki.