Po spotkaniu trenerzy obu zespołów nie ukrywali poczucia niedosytu. Trudno też się im dziwić, wszak kiedy nie zapunktować za trzy, jak nie w meczu z bezpośrednim rywalem. Mimo iż było to starcie ekip z nizin tabeli, to jednak mogło się ono podobać ze względu na sporą ilość sytuacji strzeleckich. - Nie jesteśmy zadowoleni z końcowego wyniku. Mieliśmy sporo sytuacji, byliśmy nieskuteczni, a jeszcze mogliśmy zostać za to skarceni w końcówce - zauważa Dawid Janoszek, trener LKS-u. 

 

Premierowa odsłona spotkania przebiegła w dość wyrównanym tempie, choć z delikatnym wskazaniem na Skałkę, która miała lepsze sytuacje bramkowe. Dariusz Sierota nie wykorzystał okazji sam na sam, w dobrej próbie szczęścia nie miał także Mateusz Pochopień. W 30. minucie jednak drużyna z Żabnicy udokumentowała okres lepszej gry. Sierota wykorzystał rzut karny, który został podyktowany za faul w obrębie własnej "16" Marcina Cieślara. 

 

Po zmianie stron to jednak LKS przejął inicjatywę nad spotkaniem i był stroną, która częściej atakowała. W 67. minucie do wyrównania doprowadził Krystian Czudek. Zawodnik z Goleszowa popisał się pięknym uderzeniem z 25. metrów - o takich golach zwykło się mawiać "stadiony świata". Gospodarze nie poszli jednak za ciosem, choć swoje okazje mieli. Dość wspomnieć o próbie Michała Jopka czy Andrzeja Gołyźniaka, który trafił w słupek. W końcówce to jednak Skałka miała piłkę meczową. Igor Jarco nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam i mecz zakończył się podziałem punktów.