Mimo „dzwona” na początku pierwszej części, ta faza meczu – mówię o pierwszej połowie – była bardzo dobra w naszym wykonaniu. W pełni realizowaliśmy założony plan, który zakładał, żeby jak najszybciej pójść po trzeciego gola. Tymczasem przez długie minuty drugiej połowy… nie było nas na boisku. Dobrze, że kilka kluczowych interwencji w bramce zaliczył Krzysiu Żerdka. Po mentalnym „powrocie” na boisko odzyskaliśmy kontrolę nad spotkaniem i jego wynikiem - przyznał na łamach strony klubowej trener rezerw Rekordu, Dariusz Rucki. 

 

 

Mimo iż gatunek meczu różnił się od tego sprzed soboty, to jednak trzeba zaznaczyć, że bielszczanie nie mieli łatwo na specyficznym terenie w Wiśle Wielkiej. Gospodarze objęli prowadzenie w 13. minucie po dobrze rozegranym rzucie rożnym. "Cios" jednak zadziałał mobilizująco na zawodników "dwójki" Rekordu, którzy niespełna 20 minut później doprowadzili do remisu. Autorem trafienia był Szymon Wróblewski, który zaskoczył golkipera LKS-u precyzyjnym strzałem. Chwilę później "rekordziści" już prowadzili, gdy Kacper Kasprzak sfinalizował dogranie od Marka Sobika. 

 

Bohaterem drugiej połowy był Krzysztof Żerdka, który kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą bramki. Z czasem jednak bielszczanie wrócili na odpowiednie tory i dążyli do kolejnych trafień. W 77. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Kasprzak, popisując się pięknym strzałem z okolic 16. metrów, natomiast wynik meczu ustalił Kacper Macura.