
Zniszczyli mecz, ale taki był plan
W jednym z ciekawiej kreślących się pojedynków w Lidze Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej gr. spadkowej Bory Pietrzykowice zmierzyły się z Wisłą Strumień.
– Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy, jakie osobowości ma Wisła w swoim składzie i na pewno był to dla nas trudny mecz – przyznał po końcowym gwizdku arbitra szkoleniowiec Borów, Sebastian Gruszfeld. Jego drużyna bardzo dobrze rozpoczęła to spotkanie. Już w 13. minucie zawodnicy z Pietrzykowic celebrowali bramkę, po tym jak Szymon Kacprzak z lewej strony przytomnie dograł do Gabriela Duraja. Jak się okazało było to jedyne trafienie w tej odsłonie spotkania, choć Wisła, co zrozumiała, ruszyła do odrabiania strat. Bez powodzenia.
Jaki był plan Borów na drugą część meczu? – Powiem szczerze, chcieliśmy zabić ten mecz. Taki był nasz plan na kolejne 45 minut. Najważniejsze dla nas było wygrać to spotkanie i to się udało – mówi Gruszfeld.
Gospodarzom nie udało się "skruszyć" szczelnej defensywy ekipy z Pietrzykowic, która nastawiła się na grę bardzo defensywną. Mimo tego, przyjezdni zdołali się pokusić o kolejne trafienie. W 83. minucie Paweł Duraj głową pokonał bramkarza Wisły i ustalił rezultat potyczki.