
Znów pierwsi strzelają, znów... przegrywają
Tak jak w poprzedni weekend w starciu z Unią Dąbrowa Górnicza, Spójnia objęła prowadzenie z Dramą Zbrosławice, lecz w kolejnych fragmentach spotkania to rywale landeczan przechylili szalę wygranej na swoją stronę.
Dużo fizyczności, sporo agresywności, szczególnie ze strony gospodarzy. Te cechy były dominujące dla tego spotkania. Pokłosiem tego był mecz walki, w którym sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Mimo to, na jego początku lepiej odnaleźli się landeczanie. W 20. minucie Kamil Szary otrzymał piłkę na 6. metr, po wcześniejszym zamieszaniu po dograniu z rzutu wolnego, i umieścił ją przy tzw. dalszym słupku. Na ripostę Dramy długo czekać nie trzeba było. 5. minut później to gospodarze na gola zamienili stały fragment, przy zauważalnej bierności linii defensywnej Spójni.
Po zmianie stron ekipa z Landeka nie była w stanie stworzyć sytuacji bramkowej, która mogła by odmienić losy meczu. Ekipa ze Zbrosławic - już owszem. W 75. minucie zawodnik gospodarzy głową pokonał bramkarza Spójni. Landeczanie nie mając już nic do stracenia, postawili wszystko na jedną "kartę", przez co narazili się na kontrę ze strony Dramy, która poskutkowała golem na wagę porażki Spójni 1:3. Uczciwie trzeba przyznać, że gdyby nie kilka dobrych interwencji Patryka Kierlina porażka ta mogłaby być jeszcze wyższa...
- Nie zagraliśmy na swoim poziomie. Rywal zabił nas swoją agresywnością i z tym mieliśmy problem. Nie stwarzaliśmy również dobrych sytuacji bramkowych - przyznaje Tomasz Kocerba, szkoleniowiec Spójni.