– Używając żargonu piłkarskiego żre nam od początku tej rundy. Cieszymy się, bo widać, że nie ma w tym też przypadku – rozpoczyna trener czechowiczan Marcin Sztorc. Przyczyny tak dobrej wiosennej postawy rezerw, które we wszystkich meczach sięgnęły po pełną pulę punktów? – Prezentujemy się zdecydowanie lepiej w grze obronnej i to właśnie klucz do regularnego punktowania. Już jesienią było tak, że potrafiliśmy stwarzać sobie sytuacje bramkowe, ale ostatecznie to rywale strzelali najczęściej więcej goli – komentuje szkoleniowiec „dwójki” MRKS-u.
 



Ta w środowy wieczór podejmowała LKS Rudołtowice-Ćwiklice i z racji obecnej formy, ale i układu tabeli była klarownym faworytem spotkania. Tym niemniej premierowa odsłona niekoniecznie wskazywała na dominację gospodarzy. W 21. minucie prowadzenie dał im rzut karny skutecznie „bity” przez Grzegorza Sztorca, a zaordynowany przez sędziego w następstwie przewinienia na Kamilu Ryrychu. Goście nie zamierzali jednak ustępować pola, a w 30. minucie za sprawą Mateusza Jędrysika doczekali się wyrównania. Stracony gol nie podłamał także ekipy z Czechowic-Dziedzic. Gdyby G. Sztorc spożytkował sytuację sam na sam z golkiperem LKS-u, to ze skromną zaliczką na przerwę schodziłby zespół wyżej notowany.

Co się jednak odwlecze... W 52. minucie podstawowy snajper rezerw był już bezbłędny, finalizując głową z 8. metra dośrodkowanie Dominika Kopcia. Nie było to zarazem ostatnie słowo „dwójki” MRKS-u, bo w 83. minucie Rafał Adamczyk przytomnie zmienił tor lotu piłki po strzale G. Sztorc, myląc bramkarza przeciwnika i ustalając rezultat konfrontacji na 3:1 dla jej faworyta.