
Piłka nożna - I liga
Zwycięzców się nie sądzi. Przebudzenie na dobre?
Dwie drużyny znajdujące się w „dołku” zmierzyły się dziś w Bielsku-Białej. Nie tylko z racji sąsiedztwa Podbeskidzia i Ruchu w tabeli I-ligowej faworyta nie było łatwo wytypować.
Co innego po premierowym kwadransie gry, który należał wyraźnie do gospodarzy. Golkiper „Niebieskich” Libor Hrdlicka musiał sięgać po swój kunszt przy strzałach głową Kamila Wiktorskiego po rzucie rożnym oraz Łukasza Sierpiny sprzed pola karnego. W 16. minucie po akcji Sierpiny szczęścia pod bramką gości szukał bezskutecznie Paweł Tomczyk. Dobra gra Podbeskidzia i presja na przeciwniku została nagrodzona w 24. minucie. Dimitar Iliev wykorzystał „11”, wymierzając sprawiedliwość po faulu przy swej wcześniejszej szarży. Dopiero po w pełni zasłużonym trafieniu dla „Górali” mecz się wyrównał, a kilka odważniejszych, choć z niewielką efektywnością prób, podjęli się chorzowianie. Golem w pierwszej połowie zapachniało jeszcze raz. W 41. minucie Szymon Sobczak uderzył z rzutu wolnego z okolic 18. metra, bramkarz Ruchu pokonać się nie dał.
Ten sam zawodnik Podbeskidzia „zatrudnił” Hrdlickę tuż po tym, jak obie drużyny powróciły na murawę, co było pozytywnym symptomem dla aktywnych bielszczan. Kolejne minuty nie potwierdziły przewagi podopiecznych Adama Noconia w okazjach bramkowych, ale i posiadaniu piłki. Coraz śmielej poczynali sobie szukający wyrównującego gola piłkarze z Chorzowa, z aktywnym na skrzydle Miłoszem Przybeckim na czele. Wszelkie próby paliły jednak na panewce przy głęboko w defensywie ustawionych gospodarzach. Wypady z kontrą „Górali” należały do rzadkości, m.in. w 82. minucie obrońcy Ruchu zablokowali uderzenie Miłosza Kozaka. Zdobycz skromną ostatecznie Podbeskidzie dowiozło do końcowego gwizdka, notując premierowy triumf w sezonie.
Ten sam zawodnik Podbeskidzia „zatrudnił” Hrdlickę tuż po tym, jak obie drużyny powróciły na murawę, co było pozytywnym symptomem dla aktywnych bielszczan. Kolejne minuty nie potwierdziły przewagi podopiecznych Adama Noconia w okazjach bramkowych, ale i posiadaniu piłki. Coraz śmielej poczynali sobie szukający wyrównującego gola piłkarze z Chorzowa, z aktywnym na skrzydle Miłoszem Przybeckim na czele. Wszelkie próby paliły jednak na panewce przy głęboko w defensywie ustawionych gospodarzach. Wypady z kontrą „Górali” należały do rzadkości, m.in. w 82. minucie obrońcy Ruchu zablokowali uderzenie Miłosza Kozaka. Zdobycz skromną ostatecznie Podbeskidzie dowiozło do końcowego gwizdka, notując premierowy triumf w sezonie.