Piłka nożna - IV liga
Zysk także na wyjeździe
Rywalizacją młodzieży Podbeskidzia z katowickim Rozwojem zainaugurowana została 6. kolejka IV ligi śląskiej, grupy 2.
Bielszczanie punktujący w tym sezonie regularnie taki sam ambitny cel wyznaczyli sobie na cokolwiek wymagającą potyczkę na sztucznym boisku w Katowicach. Musieli jednak solidnie się natrudzić, aby finalnie zdobycz na terenie Rozwoju wywalczyć. – Rozwój będzie u siebie bardzo groźny dla wszystkich przeciwników. Większość straci tu punkty – skomentował tuż po zakończeniu meczu Adrian Olecki, szkoleniowiec bielskiej „dwójki”.
To gospodarze dyktowali warunki w pierwszej połowie, ale prowadzenie zdobyli piłkarze rezerw Podbeskidzia. W 28. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Jan Borek, a lotu piłki wprost poza linię bramkową nie przerwał żaden z konkurentów. Riposta katowiczan, a konkretnie Patryka Gembickiego, była niemal natychmiastowa i po dwóch kwadransach żaden z zespołów do wygranej się nie przybliżył. Bielszczanie żałować mogli tego, że m.in. efektowny rajd Borka nie przyniósł powodzenia przy świetnej paradzie Bartosza Golika. Inna sprawa, że i katowicki zespół zagrażał „świątyni” strzeżonej przez Krystiana Wieczorka.
Emocji po zmianie stron także nie zabrakło, choć do podbramkowych spięć dochodziło sporadycznie. W 63. minucie bielska defensywa ponownie nie powstrzymała w porę Gembickiego, co spowodowało konieczność walki na maksymalnych obrotach, by choć remis uratować. Swego przyjezdni – skądinąd zasłużenie – dopięli. W 87. minucie rezerwowy Alessandro Ferreri dograł w składnej kontrze do Bartłomieja Kręcichwosta, który nie zmarnował doskonałej okazji. Podopieczni trenera Oleckiego niebawem mieli również „meczbola”. W 93. minucie rzut wolny z okolic 18. metra egzekwował Borek i tylko centymetrów zabrakło, aby piłka poszybowała ponad szczelnym finalnie murem Rozwoju.
To gospodarze dyktowali warunki w pierwszej połowie, ale prowadzenie zdobyli piłkarze rezerw Podbeskidzia. W 28. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Jan Borek, a lotu piłki wprost poza linię bramkową nie przerwał żaden z konkurentów. Riposta katowiczan, a konkretnie Patryka Gembickiego, była niemal natychmiastowa i po dwóch kwadransach żaden z zespołów do wygranej się nie przybliżył. Bielszczanie żałować mogli tego, że m.in. efektowny rajd Borka nie przyniósł powodzenia przy świetnej paradzie Bartosza Golika. Inna sprawa, że i katowicki zespół zagrażał „świątyni” strzeżonej przez Krystiana Wieczorka.
Emocji po zmianie stron także nie zabrakło, choć do podbramkowych spięć dochodziło sporadycznie. W 63. minucie bielska defensywa ponownie nie powstrzymała w porę Gembickiego, co spowodowało konieczność walki na maksymalnych obrotach, by choć remis uratować. Swego przyjezdni – skądinąd zasłużenie – dopięli. W 87. minucie rezerwowy Alessandro Ferreri dograł w składnej kontrze do Bartłomieja Kręcichwosta, który nie zmarnował doskonałej okazji. Podopieczni trenera Oleckiego niebawem mieli również „meczbola”. W 93. minucie rzut wolny z okolic 18. metra egzekwował Borek i tylko centymetrów zabrakło, aby piłka poszybowała ponad szczelnym finalnie murem Rozwoju.