Pomimo że w los skojarzył ze sobą drużynę z żywieckiej B-klasy i IV ligi śląskiej, to o lekceważeniu rywala z perspektywy ekipy z Łękawicy nie mogło być mowy. – Jestem bardzo zadowolony z drużyny, ponieważ podeszła do meczu na 100 procent – mówi na wstępie Marcin Osmałek, trener Orła, który bardzo szybko pokazał miejscowemu Świtowi, kto będzie dyktował warunki na murawie.

Kanonadę o ostatecznie rzadko widzianych rozmiarach w 5. minucie rozpoczął Marcin Studencki, za moment rezultat podwyższył Daniel Iwanek. Wynik nie zmienił się do upływu pierwszego kwadransa spotkania. W 16. minucie swojego premierowego gola zdobył Kacper Piórecki. Na trafienia Roberta Mrózka z 19. i 35. minuty gospodarze odpowiedzieli jednym, kiedy to Kamil Gaweł przejął piłkę w bocznym sektorze boiska, przytomnie dograł do Kacpra Prochownika, który wykorzystał sytuację sam na sam.
 


Druga połowa to... festiwal strzelecki faworyzowanych gości. W ciągu ledwie kwadransa od wtórnego rozpoczęcia gry zdobyli kolejne 3 gole po uderzeniach – Mateusza Widucha, Sebastiana Pępka oraz Pióreckiego. Było 8:1, a skala pogromu przybierała na mocy. Istotnie w dobijanie rywala włączył się Szymon Byrtek, który aż 4-krotnie trafiał do siatki, uzyskując równie okazały dorobek personalny goli, co Piórecki.

– Najwięcej bramek padło po zmianie ciężaru gry, w sytuacjach, w których wykorzystywaliśmy sytuacje po prostopadłych podaniach lub wykańczając akcje z najbliższej odległości – opowiada Osmałek. – Moi zawodnicy zrealizowali nakreślony wcześniej plan, a aspekty taktyczne, które ćwiczyliśmy podczas treningów zostały przełożone na mecz o stawkę. Naszym celem było utrzymywanie tempa gry. Cieszy, że dobrze to wychodziło – podsumowuje szkoleniowiec świetnie usposobionego IV-ligowca.